wtorek, 22 listopada 2011

Miłe zaskoczenie.


Ludzie, którzy sami prowadzą blogi na googlu, wiedzą , że jest taka opcja jak statystyka. Czasem sobie tam zaglądam, tak ot - żeby połechtać czule moje ego i utwierdzić się w przekonaniu, że jestem zajebista :) i posprawdzać właściwie parę rzeczy. Najfajniejszą opcją - poza rosnącą liczbą odwiedzin , co wiadome , jest przede wszystkim możliwość sprawdzenia słów kluczowych, według których internauci trafiają na tegoż oto bloga.

Wczoraj moje serce zabiło mocniej , kiedy ujrzałam to, co podsyłam Wam printscreenem. Nie wiem skąd i jak to się tu znalazło. Spędziłam godziny, próbując dociec jakim cudem takie rzeczy się dzieją. Sama wpisałam ten magiczny równoważnik zdania w googla i niestety nie odkryłam tej tajemnicy. Niemniej jednak, konia z rzędem temu kto trafił na mojego bloga w taki sposób .

niedziela, 20 listopada 2011

Nieodparta chęć pisania i powracająca faza gotowania.


Właśnie usiadłam na kanapie . Pierwszy raz od kilku miesięcy, usiadłam w miarę spokojna. I pojawia się konkretna ochota na pisanie, zatem postanowiłam, że odezwę się z zaświatów. Ciekawe swoją drogą jest to, że dzisiaj jak znikniesz z internetu to praktycznie znikasz z życia.

Wiele z Was nieustannie pyta, gdzie ja ciągle się chowam i czemu znowu zawieszam tego cholernego bloga. Szczerze, mogę Was dosłownie zasypać powodami . Są tak różne i uzbierało się ich tak wiele od sierpnia, kiedy ostatni raz tu zajrzałam, że opowiadanie o tym zajęłoby mi kilka ładnych godzin. Ale po co mam się tłumaczyć. Takie życie. Czasu brak ciągle, a dni krótsze, a milion rzeczy do zrobienia. I też klasycznie już odpowiem - nie zawsze chce się gotować.
Jednak powróciła mi faza na konkretniejsze myślenie o tym, co jem. Zdrowiej, ciekawiej, różnorodniej. Generalnie życiowo troszeczkę się dewastuję, ale co jak co - o jedzenie dbam. Znowu jem śniadania, znowu dużo kaszy i razowego, dużo rozmaitych oliw i nasionek. I znowu gotuję. Piekę strasznie rzadko, bo nasz skłoterski piekarnik już nie daje rady i trzeba zacząć myśleć o wymianie .

Kilka dni temu ogarnęła mnie misja przyrządzenia superobiadu dla przyjaciół. Byłam na kawie w Kwadracie, pogadałam trochę ze znajomą blogerką i obiecałam jej, że aktualizacja bloga będzie. Wróciłam do domu strasznie przemarznięta, ale z torbą pełną warzyw. Do tego wygrzebałam z szafki przywieziony ze śmietnika ryż jaśminowy i wkroczyłam do kuchni. Miałam pomocnika, który dzielnie się spisywał przy produkcji jedzenia i idealnie doprawił marynatę do tempehu . W tle obowiązkowo radio Złote Przeboje i dużo śpiewów i tańców.
Ostatnio nie wyobrażam sobie spędzania czasu bez muzyki, toteż i w kuchni musi być.

Dyniowa potrawka z rozmarynem i prażonymi płatkami migdałowymi
  • 1 kg dyni, pokrojonej w drobną kostkę
  • 2 cebule, poszatkowane
  • kawałek pora, poszatkowany
  • puszka pomidorów krojonych
  • garść uprażonych płatków migdałowych
  • suszony rozmaryn - dużo
  • oliwa
  • pieprz
  • sól

Cebulę i pora podsmażamy na oliwie. Po chwili dodajemy dynię i rozmaryn . Podlewamy odrobiną wody i przykrywamy pokrywką. Zaglądamy dopiero po jakichs 10 minutach, żeby trochę pomieszać i dolać wody, ale zbytnio się nie przejmujemy. Ten zabieg można powtarzać aż dynia będzie miękka. Idealnie komponuje się z ryżem jaśminowym, a przed podaniem posypujemy płatkami.

Sałatka ze świeżego szpinaku z suszonymi figami i oliwą z oliwek
  • 300 g liści szpinaku
  • paczka suszonych fig
  • oliwa z oliwek
  • ocet balsamiczny
  • prażone pestki dyni
  • sól
  • pieprz

Liście myjemy i osuszamy, figi kroimy w paski. Do tego dodajemy pestki, solimy i pieprzymy , a na koniec polewamy obficie oliwą z oliwek. Po wymieszaniu skrapiamy octem balsamicznym.

Tempeh w "wędzonej" marynacie
  • 200 g tempehu
  • 1/2 szkl. oleju
  • dym w płynie - odrobina
  • ulubiona mieszanka przypraw (np. do kurczaka), ale szczerze to nie wiem, co do niego było dodane, bo nie ja to przyrządzałam

Tempeh pokroić w plastry. Przyprawy wymieszać z olejem i dymem w płynie, który nada specyficznego aromatu . Zalać plastry tempehu, odstawić minimum na pół godziny i potem smażyć z obu stron na złoto.
Dym w płynie można dostać w sklepach typu Kuchnie Świata, z tego co mi wiadomo. Ja używam zapasów kolegi, który otrzymał go od znajomych z Białorusi. Jeśli wybieracie się do tego kraju, to koniecznie kupcie sobie buteleczkę tego specyfiku i popytajcie też o chałwę ze słonecznika lub majonez roślinny z woreczka. Tam te produkty są na porządku dziennym i znajdziecie je w większości sklepów .


I do jedzenia możecie posłuchać tego chociażby: