poniedziałek, 2 lipca 2012

Hiszpania kulinarnie.


Bardzo zaniedbałam tego bloga, ale no cóż - przynajmniej tego nie ukrywam. Trzeba też przyznać, że zaniedbałam go trochę przez tzw. "nie chcę mi się" , ale też w głównej mierze przez to, że czas mi się skurczył. Mimo tego, że nadal cieszę się statusem osoby bez stałej pracy, to jakby te dni tak potrafią uciekać  dzięki natłokowi rozmaitych wydarzeń, że nawet czasem nie masz minuty, aby uchwycić aparatem widoku tego, co jesz. 
A zapewniam Was, ze kulinarnie wcale nie odpadłam. Raczej mój aparat odpadł, bo kilka hiszpańskich wypadków złożyło się na jego ostateczny finał w szufladzie z przyklejoną kartką z napisem "napraw mnie kiedyś".

Wrzucam fotograficzną relację kulinarną z Hiszpanii, do której uciekłam na całą zimę. Trzy miesiące to cholernie dużo, zatem zrobiłam zaledwie przegląd zdjęć dla wszystkich gastrofanatyków. W sumie powinnam to zamieśćić jeszcze w kwietniu, zaraz po powrocie, ale no ten cholerny czas , którego ciągle mało. 

Oliwki na targu w Barcelonie.

Targ w Barcelonie c.d.

 Wegańska knajpka Gopal - odwiedzcie ją koniecznie. Desery powalają. Oprócz ciast, tortów możecie tam zjeść również popularne w Hiszpanii bocadillas - bagietki wypełnione rożnymi rzeczami i burgery.
 Gotowanie zrecyklowanego żarcia na zrecyklowanej płycie grzewczej:) Po prostu śmietniki w Barcelonie działają lepiej niż markety. Po lewej na górze platany - banany , które funkcjonują raczej jak ziemniaki niż coś do owsianki.
 Falafel, zakupiony w Maoz vegetarian. Sieciówka co prawda, ale za to można sobie to wykorzystać i samemu dokładać dodatki do woli. No i obowiązkowo sos tahini, co w przypadku falafeli w Polsce niestety wciąż jest rzadkością.
 Lody zakupione w zwykłej lodziarni : czekoladowe na mleku ryżowym i kokosowe- mają podziały na wegańskie, bezglutenowe i te tradycyjne. W dużych miastach praktycznie bez problemu znajdziecie takie miejsca, sama odwiedziłam ich kilka.
 Przekleństwo pewnego wieczoru w Madrycie - 
 sangria ze świeżymi truskawkami i lodem.
 Jeśli chodzi o dostępność wegańskich produktów w Hiszpanii, to markety o wiele lepiej zdają egzamin niż te w Polsce. Mleko sojowe dostaniecie nawet na stacji benzynowej, a lody wegańskie czy inne bardziej luksusowe towary w kilku marketach, popularnych na terenie całego kraju. Na zdjęciu sojowe rożki waniliowe z Carrefoura.
 Ciasteczka Arroz de chocolate negro - popularny rodzaj ciastek, dostepny praktycznie w calej Hiszpanii. Czasem zawierają mleko, ale w większości "marketowych wydań" ciastka te są wegańskie.
 Popularne tapas, czyli darmowe przekąski , którymi możesz częstować się przy zamówieniu.  To są naleśniki z hummusem i suszonymi pomidorami, a drugie z jakimś serkiem z tofu i papryką. Oczekiwaliśmy w madryckim barze Label na perritos caliente, czyli hiszpańską wersję popularnych hot dogów.

 Sklepik z kawiarkami. Co ciekawe, kawiarka (zwana także kafeterką) w Hiszpanii jest niezwykle popularna. I prawidłowo, bo nie ma nic gorszego niż kawa robiona po polsku - w wersji rozpuszczalnej lub zalewanej. Hiszpanie piją strasznie dużo kawy, ale najczęściej w niewielkich ilościach. Bardzo popularne są tzw. cafe solo , czyli pojedyncze espresso podawane w małej szklaneczce. Ponadto można napić się cafe con leche , czyli espresso z odrobiną mleka (bardzo często dostępne też sojowe).
 Śniadanie na dachu w Madrycie. Dużo śniadań wyglądało podobnie.  Co prawda brak chleba zaczyna doskwierać już po paru tygodniach, kiedy aż po nocach śnią się Tobie obrzydliwe bagietki, ale lokalna kuchnia potrafi to zrekompensować dużą ilością awokado, pomidorów i pomarańczy.
 Madryckie skarby przyniesione ze śmietnika.

 Chocolate a la taza - rozpuszczona na mleku gęsta czekolada  z tabliczki, popularna do picia w małych filiżankach. Często podawana z churros - rodzaj hiszpańskich chruścików.
 W Grenadzie na ulicach jest tak dużo kotów, że po jakimś czasie aż zaczynają się po prostu nudzić. Tutaj wspólnie z nami zjadły paellę pod pałacem Alhambra.
 Śniadanie w Grenadzie. Te piękne naczynia we wzory pochodzą z lokalnej fabryki ceramiki Fajaluza. Znajdowała się dosłownie kilka ulic od miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. Hiszpanie tostują chleb na specjalnych patelniach z żeberkami. Na patelni paella z ciecierzycą, a chleb zjedliśmy z oliwą wytłoczoną z oliwek zebranych przez naszego gospodarza oraz z konfiturą z pomarańczy domowej roboty.
 Napój  ze świeżej mięty i odrobiny zielonej herbaty, podawany na gorąco z dużą ilością cukru trzcinowego , który tradycyjnie pije się w małych szklaneczkach.  Wypiliśmy to w marokańskiej knajpce w Grenadzie. Miasto to, z racji swojego położenia geograficznego, jest przepełnione arabską kulturą.
 To jest agawa i z niej robi się superdobry słodki syrop, będący dobrym substytutem cukru.

 Bar Piano w Grenadzie, który w swojej ofercie ma tylko wegańskie posiłki , stworzone na bazie lokalnych produktów. Podają jedzenie w takich bambusowych jednorazowych łodkach, a dodatkowo do posiłku możesz pić dużo ziół , które ułatwiają funkcjonowanie Twojego układu trawiennego.  Przez nich uzależniłam się od anyżu i kopru włoskiego, których wcześniej nie mogłam nawet tknąć. Trzeba je po prostu dobrze podać i doprawić.Odkryłam tam dwa wspaniałe smaki, które zaprezentuje wkrótce i tutaj na blogu. Pierwszy to curry z bananów, a drugi to sałatka z fasoli ze świeżą miętą.
 Nazbieraliśmy też trochę ziół, których w całej Hiszpanii rośnie mnóstwo. Tutaj na zdjęciu krzaku tymianku i rozmarynu.

INTERNATIONAL ANIMAL RIGHTS GATHERING - 2012 - w Polsce!

International Animal Rights Gathering 2012

W tym roku międzynarodowy zjazd animalistyczny odbywa się w Polsce. Serdecznie zapraszamy!
Więcej info na : www.argathering.net