tag:blogger.com,1999:blog-43507954534590964362024-03-02T09:29:44.982-08:00i love tofu !ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.comBlogger213125tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-74607455183744207712012-11-18T10:18:00.006-08:002012-11-18T10:20:33.428-08:00CENA FUTRA: RZECZYWISTOŚĆ POLSKICH FERM FUTRZARSKICH<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2yxi0S4wx307gP2uYgU4KsnOL6PY59S9xoMtbw8LBvQKxvBefpdnppoZpXhCuvO7ZISbGam1dk3xoAtUYMRw5qSJsTP4k9iEY56zh1ExOr31TNONSKwoXEjf-xhnnYeByUpMZon08wYI/s1600/a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj2yxi0S4wx307gP2uYgU4KsnOL6PY59S9xoMtbw8LBvQKxvBefpdnppoZpXhCuvO7ZISbGam1dk3xoAtUYMRw5qSJsTP4k9iEY56zh1ExOr31TNONSKwoXEjf-xhnnYeByUpMZon08wYI/s320/a.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<br />
<span class="userContent">Stowarzyszenie Otwarte Klatki otrzymało
szokujące materiały filmowe i fotograficzne sporządzone na fermach
futrzarskich na terenie całej Polski. Przedstawiają warunki życia
zwierząt oraz liczne problemy zdrowotne, które u nich występują.
Zachowania stereotypowe, rany, chore oczy, odgryzione uszy i ogony – oto
rzeczywistość ferm futrzarskich. Nie było żadnej, na której nie
pojawiłby się przynajmniej jeden z problemów.</span><br />
<br />
<span class="userContent">Poniżej film, który w skróconej formie przedstawia całą sytuację :</span><br />
<iframe allowfullscreen="allowfullscreen" frameborder="0" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/W1HE4CSGy8Q" width="560"></iframe>
<br />
<br />
<br />
<br />
<span class="userContent">Na bieżąco możecie śledzić wydarzenia na naszych stronach: <a href="http://www.facebook.com/otwarte.klatki%20">www.facebook.com/otwarte.klatki </a>oraz <a href="http://www.otwarteklatki.pl%20/">www.otwarteklatki.pl </a></span><br />
<br />
<span class="userContent">Zdjęcia możecie zobaczyć tutaj: <a href="http://www.blogger.com/goog_1276810951"> </a></span><a href="http://www.flickr.com/photos/otwarteklatki/sets/72157632036619266/"><span class="userContent">http://www.flickr.com/photos/otwarteklatki/sets/72157632036619266/</span></a>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-49946249026617521962012-07-02T09:06:00.002-07:002012-07-02T09:06:25.525-07:00Hiszpania kulinarnie.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Bardzo zaniedbałam tego bloga, ale no
cóż - przynajmniej tego nie ukrywam. Trzeba też przyznać, że zaniedbałam
go trochę przez tzw. "nie chcę mi się" , ale też w głównej mierze przez
to, że czas mi się skurczył. Mimo tego, że nadal cieszę się statusem
osoby bez stałej pracy, to jakby te dni tak potrafią uciekać dzięki
natłokowi rozmaitych wydarzeń, że nawet czasem nie masz minuty, aby
uchwycić aparatem widoku tego, co jesz. </div>
<div style="text-align: justify;">
A
zapewniam Was, ze kulinarnie wcale nie odpadłam. Raczej mój aparat
odpadł, bo kilka hiszpańskich wypadków złożyło się na jego ostateczny
finał w szufladzie z przyklejoną kartką z napisem "napraw mnie kiedyś".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wrzucam
fotograficzną relację kulinarną z Hiszpanii, do której uciekłam na całą
zimę. Trzy miesiące to cholernie dużo, zatem zrobiłam zaledwie przegląd zdjęć dla wszystkich gastrofanatyków. W sumie powinnam to zamieśćić jeszcze w kwietniu, zaraz po powrocie,
ale no ten cholerny czas , którego ciągle mało. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivCbfdvt4NHfxu7nrjMKvc3RUt6twmeGfFbGrZmVTlofmX10mc43RytVSjxhdmRFe3XgkYi9iutrwfZcU8k2ee0CJ5XbX73mnhtxKhZ5jApnGv97PC3rdfoQfDFO4PSyB6nkKII4EdKFI/s1600/CIMG9985.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivCbfdvt4NHfxu7nrjMKvc3RUt6twmeGfFbGrZmVTlofmX10mc43RytVSjxhdmRFe3XgkYi9iutrwfZcU8k2ee0CJ5XbX73mnhtxKhZ5jApnGv97PC3rdfoQfDFO4PSyB6nkKII4EdKFI/s320/CIMG9985.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Oliwki na targu w Barcelonie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiONUGurUCDZqDX9rJZ249NhMD8eaZn9_lxHIezZKFCNvr-kdKtM__KQAMU57QMTdD6o3y1FvadFfQ0IcAkqbEcXA-MudfAE7Nok0XbSrcMDOkzaQfrjOBGbLzCA6nEKFXxrQd1w3bV0sg/s1600/CIMG9988.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiONUGurUCDZqDX9rJZ249NhMD8eaZn9_lxHIezZKFCNvr-kdKtM__KQAMU57QMTdD6o3y1FvadFfQ0IcAkqbEcXA-MudfAE7Nok0XbSrcMDOkzaQfrjOBGbLzCA6nEKFXxrQd1w3bV0sg/s320/CIMG9988.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Targ w Barcelonie c.d.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7IrME5lmfkjKO-ANHp3A4QeY0qrCciRQwDusZKp-FvYu9jSKoGGyBdkKTgk_XlPJbdjrK_ATIi3GavUZpD-DlfVxl_IL_xfeE1m9YawS5jZKVdFI9EZsU5UnwKwCPCgtp6H3aFNuOfL4/s1600/CIMG9989.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7IrME5lmfkjKO-ANHp3A4QeY0qrCciRQwDusZKp-FvYu9jSKoGGyBdkKTgk_XlPJbdjrK_ATIi3GavUZpD-DlfVxl_IL_xfeE1m9YawS5jZKVdFI9EZsU5UnwKwCPCgtp6H3aFNuOfL4/s320/CIMG9989.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjmTSYNUWBGfQkGB2EJqz49Ai64JFYUF_kqX2ewSY2EX4bx7CKmWEoN-pwaVkpcyWOAxJlQUgeu3l6CeINSWbaR1MSXi7yuuaq_MzqnkGJkZ0Va746OdjcZK-Zv1AE2zC95SKXddjEVyc/s1600/CIMG9947.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjmTSYNUWBGfQkGB2EJqz49Ai64JFYUF_kqX2ewSY2EX4bx7CKmWEoN-pwaVkpcyWOAxJlQUgeu3l6CeINSWbaR1MSXi7yuuaq_MzqnkGJkZ0Va746OdjcZK-Zv1AE2zC95SKXddjEVyc/s320/CIMG9947.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Wegańska knajpka Gopal - odwiedzcie ją koniecznie. Desery powalają. Oprócz ciast, tortów możecie tam zjeść również popularne w Hiszpanii bocadillas - bagietki wypełnione rożnymi rzeczami i burgery.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3mc-Jbb3LFCstnsazMdvUF13Txb3LBKABnZeXg5VXciKCW3pctxj-bBbYb7WNLXYiGBYpaSHly0DnrnwzrDCyW-LaVYLsWVtFVGhVLVwpwGtQJZp8DyIdCP_iLXAmXNSENK-ela1sKN4/s1600/CIMG9760.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3mc-Jbb3LFCstnsazMdvUF13Txb3LBKABnZeXg5VXciKCW3pctxj-bBbYb7WNLXYiGBYpaSHly0DnrnwzrDCyW-LaVYLsWVtFVGhVLVwpwGtQJZp8DyIdCP_iLXAmXNSENK-ela1sKN4/s320/CIMG9760.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Gotowanie zrecyklowanego żarcia na zrecyklowanej płycie grzewczej:) Po prostu śmietniki w Barcelonie działają lepiej niż markety. Po lewej na górze platany - banany , które funkcjonują raczej jak ziemniaki niż coś do owsianki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj62NuVBhX0Q4yMqaVtTPlg5yLmjIqts88VEWcxkMDmYE0z6Xx_QY3quHwHyfzd7Z_PG-AxCXMZ_N8q7hnwGGMkdWpiDjXH3G9Z68aa87NY6hC1xY61H19pkofH1YT7FwaO-54lyMkJPU8/s1600/CIMG9606.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj62NuVBhX0Q4yMqaVtTPlg5yLmjIqts88VEWcxkMDmYE0z6Xx_QY3quHwHyfzd7Z_PG-AxCXMZ_N8q7hnwGGMkdWpiDjXH3G9Z68aa87NY6hC1xY61H19pkofH1YT7FwaO-54lyMkJPU8/s320/CIMG9606.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Falafel, zakupiony w Maoz vegetarian. Sieciówka co prawda, ale za to można sobie to wykorzystać i samemu dokładać dodatki do woli. No i obowiązkowo sos tahini, co w przypadku falafeli w Polsce niestety wciąż jest rzadkością.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwE9M1DiJYYVznZJqGhwZEe6D5ErikvjKdeZfPrRDmtcPXnlOyfcIiLcmWoGr4kjsqthRDYpfChRz8Pp9kZuPZ4mhp6LHRzGd85hd3PTx-vbdMmFCzdKRrOCgS6XghH7Z6oXTgtmYB21o/s1600/CIMG1892.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwE9M1DiJYYVznZJqGhwZEe6D5ErikvjKdeZfPrRDmtcPXnlOyfcIiLcmWoGr4kjsqthRDYpfChRz8Pp9kZuPZ4mhp6LHRzGd85hd3PTx-vbdMmFCzdKRrOCgS6XghH7Z6oXTgtmYB21o/s320/CIMG1892.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Lody zakupione w zwykłej lodziarni : czekoladowe na mleku ryżowym i kokosowe- mają podziały na wegańskie, bezglutenowe i te tradycyjne. W dużych miastach praktycznie bez problemu znajdziecie takie miejsca, sama odwiedziłam ich kilka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTGCnmboHTaI-nTBFIHwuH-wyJwi0wiznSOH__NtlM4whSy1AYLb98H0ukn3QLjI_oJT7cIQYT9VobEMduG599bOP9Oc5VeU5I_zsqFzdU3tBPqz7FPc7lWYFYI1jpvDZ_PqQ9yKLPENo/s1600/CIMG1309.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTGCnmboHTaI-nTBFIHwuH-wyJwi0wiznSOH__NtlM4whSy1AYLb98H0ukn3QLjI_oJT7cIQYT9VobEMduG599bOP9Oc5VeU5I_zsqFzdU3tBPqz7FPc7lWYFYI1jpvDZ_PqQ9yKLPENo/s320/CIMG1309.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Przekleństwo pewnego wieczoru w Madrycie - </div>
<div style="text-align: center;">
sangria ze świeżymi truskawkami i lodem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1P-Yu95HPtcu9cleWKW4Go92d9g-wS2U3Em8NxljMQJKQQHGN2LjqB1tjAWuS9zb2DBslp_l-CyNFjACehfYnhcARzjb8ZEAF1Cx0X0_VicnBEM6Hr4wnzzhE81AbTdUnC-Q0cKe9hd8/s1600/CIMG1209.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1P-Yu95HPtcu9cleWKW4Go92d9g-wS2U3Em8NxljMQJKQQHGN2LjqB1tjAWuS9zb2DBslp_l-CyNFjACehfYnhcARzjb8ZEAF1Cx0X0_VicnBEM6Hr4wnzzhE81AbTdUnC-Q0cKe9hd8/s320/CIMG1209.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Jeśli chodzi o dostępność wegańskich produktów w Hiszpanii, to markety o wiele lepiej zdają egzamin niż te w Polsce. Mleko sojowe dostaniecie nawet na stacji benzynowej, a lody wegańskie czy inne bardziej luksusowe towary w kilku marketach, popularnych na terenie całego kraju. Na zdjęciu sojowe rożki waniliowe z Carrefoura.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaxtzKhitX9Qg1Ua-8L50LnXiH9kqKWAgYtFaCsUVQ_eE2w_qiupaOzqrpR6CfSGCLezX-qHh2Fxz1PAiBnsZaNK22X4QJkFMe4ZhxSl1v5wyybl7qUZrgNHDRV31uIxD6UTbSnqcI_bc/s1600/CIMG1083.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiaxtzKhitX9Qg1Ua-8L50LnXiH9kqKWAgYtFaCsUVQ_eE2w_qiupaOzqrpR6CfSGCLezX-qHh2Fxz1PAiBnsZaNK22X4QJkFMe4ZhxSl1v5wyybl7qUZrgNHDRV31uIxD6UTbSnqcI_bc/s320/CIMG1083.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Ciasteczka Arroz de chocolate negro - popularny rodzaj ciastek, dostepny praktycznie w calej Hiszpanii. Czasem zawierają mleko, ale w większości "marketowych wydań" ciastka te są wegańskie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOBAPbOxY92CcUbwro0GxuWR_gUCRepyu4firRgEqGHjoQNWlSwLBMEClItrPz-mYB8wTXO6gceI5hlxnrDlHHe4mw0R1Xe5473B2tSircTMuTUbKU9kk8X-b4NT1uBGh2DjlFsgNo6i4/s1600/CIMG0902.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOBAPbOxY92CcUbwro0GxuWR_gUCRepyu4firRgEqGHjoQNWlSwLBMEClItrPz-mYB8wTXO6gceI5hlxnrDlHHe4mw0R1Xe5473B2tSircTMuTUbKU9kk8X-b4NT1uBGh2DjlFsgNo6i4/s320/CIMG0902.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Popularne tapas, czyli darmowe przekąski , którymi możesz częstować się przy zamówieniu. To są naleśniki z hummusem i suszonymi pomidorami, a drugie z jakimś serkiem z tofu i papryką. Oczekiwaliśmy w madryckim barze Label na perritos caliente, czyli hiszpańską wersję popularnych hot dogów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcmOZrScowrLRUAHI8ZOyQqBTJW0PtwFB8eOS8z2MjW7Xt7Tuyl63_91nrhVHpOXS0Q_oX4Eiyo1Y7oJT1fbBrdxig16Tz720sM8SWmZXiWQk8xfhmoyt_23agligNMtdFdRqx88hWkbE/s1600/CIMG0901.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgcmOZrScowrLRUAHI8ZOyQqBTJW0PtwFB8eOS8z2MjW7Xt7Tuyl63_91nrhVHpOXS0Q_oX4Eiyo1Y7oJT1fbBrdxig16Tz720sM8SWmZXiWQk8xfhmoyt_23agligNMtdFdRqx88hWkbE/s320/CIMG0901.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_eZAS86BMXii9e8qlRZE7CrL9CrAUFhdLAk8pbpSIohXeeTs4tYk-pxNE43SALPW-y2BtDQ5q1I99uQ_XQNW8-Ahwk01dXgPtiu3L0k0c7BOsaA8IWAvapvb2sjNH54KBkrHHnlS-biw/s1600/CIMG0866.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_eZAS86BMXii9e8qlRZE7CrL9CrAUFhdLAk8pbpSIohXeeTs4tYk-pxNE43SALPW-y2BtDQ5q1I99uQ_XQNW8-Ahwk01dXgPtiu3L0k0c7BOsaA8IWAvapvb2sjNH54KBkrHHnlS-biw/s320/CIMG0866.JPG" width="320" /></a></div>
Sklepik z kawiarkami. Co ciekawe, kawiarka (zwana także kafeterką) w Hiszpanii jest niezwykle popularna. I prawidłowo, bo nie ma nic gorszego niż kawa robiona po polsku - w wersji rozpuszczalnej lub zalewanej. Hiszpanie piją strasznie dużo kawy, ale najczęściej w niewielkich ilościach. Bardzo popularne są tzw. cafe solo , czyli pojedyncze espresso podawane w małej szklaneczce. Ponadto można napić się cafe con leche , czyli espresso z odrobiną mleka (bardzo często dostępne też sojowe).<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAbGdDhp9Uh7QxWC5kz-QTFS3PjsH_qUWYqC-k5iZFu6S_XlnEmjLGVDZ-NUyusmhTyH1ldjk7kgMqzei7nWtzSiFtJLsMSIzDDOAK5HLEsX5KYKKVbLOebVasxbX33WmVbhMWAmjGzfs/s1600/CIMG0805.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAbGdDhp9Uh7QxWC5kz-QTFS3PjsH_qUWYqC-k5iZFu6S_XlnEmjLGVDZ-NUyusmhTyH1ldjk7kgMqzei7nWtzSiFtJLsMSIzDDOAK5HLEsX5KYKKVbLOebVasxbX33WmVbhMWAmjGzfs/s320/CIMG0805.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Śniadanie na dachu w Madrycie. Dużo śniadań wyglądało podobnie. Co prawda brak chleba zaczyna doskwierać już po paru tygodniach, kiedy aż po nocach śnią się Tobie obrzydliwe bagietki, ale lokalna kuchnia potrafi to zrekompensować dużą ilością awokado, pomidorów i pomarańczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHHg04ouS1_jVDtiTD-9Zf1iWbWz-R9Gmbrq0GtRKMz-iy40j8zHB474wwTVvvLAOUTQzhnda4MQa8ogBFbOJZFBVkHwxaMC0OKYTinW4hGaemATwuPdqoUzLhQ7ARPWFKpki5dx1Kpxg/s1600/CIMG0760.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHHg04ouS1_jVDtiTD-9Zf1iWbWz-R9Gmbrq0GtRKMz-iy40j8zHB474wwTVvvLAOUTQzhnda4MQa8ogBFbOJZFBVkHwxaMC0OKYTinW4hGaemATwuPdqoUzLhQ7ARPWFKpki5dx1Kpxg/s320/CIMG0760.JPG" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Madryckie skarby przyniesione ze śmietnika.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpLDlxODTSVKtCycbLQ1A012grP2th5pylHb8nBBM5P6xOmOD9J4A8_xDRO7O85PxXLh6hlGW5YZS79YF8oPGPiXMskIwgwcMVkdcw32yqq7XBk0HazJ5oDDuIBL6ibL8G_5eifrPLzko/s1600/CIMG0666.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpLDlxODTSVKtCycbLQ1A012grP2th5pylHb8nBBM5P6xOmOD9J4A8_xDRO7O85PxXLh6hlGW5YZS79YF8oPGPiXMskIwgwcMVkdcw32yqq7XBk0HazJ5oDDuIBL6ibL8G_5eifrPLzko/s320/CIMG0666.JPG" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMNcC4LSDR3UplYCOo4jMt4kFyz2ETzMu52C46kqxTmiQaVQsSQDqP5Z9xJVosyzBNAo7F58R-95J-hR_EMLKfXI7mizjIwPnwVZe5mYv5wKlaN2OVzLBNtABtqtIgnyVu4jaMBfNxZHo/s1600/CIMG0673.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiMNcC4LSDR3UplYCOo4jMt4kFyz2ETzMu52C46kqxTmiQaVQsSQDqP5Z9xJVosyzBNAo7F58R-95J-hR_EMLKfXI7mizjIwPnwVZe5mYv5wKlaN2OVzLBNtABtqtIgnyVu4jaMBfNxZHo/s320/CIMG0673.JPG" width="320" /></a></div>
Chocolate a la taza - rozpuszczona na mleku gęsta czekolada z tabliczki, popularna do picia w małych filiżankach. Często podawana z churros - rodzaj hiszpańskich chruścików.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQZHCoTBk0bJ4OV0HnAVt91MInw7VTmZvFcqwnNx77G1r5DLphaTKfJIYfIrcR5aRT97dgdeb_WMFNzhLaTqo6rNzmz5eKUd6fURdgY0CWRe2ZezW4E8BEvnjK1Wm3gu92hh96W5BXpqs/s1600/CIMG0633.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQZHCoTBk0bJ4OV0HnAVt91MInw7VTmZvFcqwnNx77G1r5DLphaTKfJIYfIrcR5aRT97dgdeb_WMFNzhLaTqo6rNzmz5eKUd6fURdgY0CWRe2ZezW4E8BEvnjK1Wm3gu92hh96W5BXpqs/s320/CIMG0633.JPG" width="320" /></a></div>
W Grenadzie na ulicach jest tak dużo kotów, że po jakimś czasie aż zaczynają się po prostu nudzić. Tutaj wspólnie z nami zjadły paellę pod pałacem Alhambra.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxXR4sDe3_ifB-qiLBcAT-hulmcS4C5w8o8gdYcHcKIrdJnVY2TcSpLCv9_ZCs8HKM3QSFCs4DkWSOR4XIlwcWvSWQX5IPwq5MNUlXi30zZdEeJMTSJdXEcD8Y6MWkfhaHK5vYFSAAKWE/s1600/CIMG0582.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxXR4sDe3_ifB-qiLBcAT-hulmcS4C5w8o8gdYcHcKIrdJnVY2TcSpLCv9_ZCs8HKM3QSFCs4DkWSOR4XIlwcWvSWQX5IPwq5MNUlXi30zZdEeJMTSJdXEcD8Y6MWkfhaHK5vYFSAAKWE/s320/CIMG0582.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Śniadanie w Grenadzie. Te piękne naczynia we wzory pochodzą z lokalnej fabryki ceramiki Fajaluza. Znajdowała się dosłownie kilka ulic od miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. Hiszpanie tostują chleb na specjalnych patelniach z żeberkami. Na patelni paella z ciecierzycą, a chleb zjedliśmy z oliwą wytłoczoną z oliwek zebranych przez naszego gospodarza oraz z konfiturą z pomarańczy domowej roboty.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7NhJbyoPVxfnpf975eGRU2iUeocg8VqEtHxBDHwvS85ypQPGNo8Ln3NjdfYZ894G7QVOmqUj_y2_D9ROvujHOa0Eomd3X2CUCXlobseZiLhWTq81rQ4VTukl2UPwfSmUVUQgs4dg5Suo/s1600/CIMG0332.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7NhJbyoPVxfnpf975eGRU2iUeocg8VqEtHxBDHwvS85ypQPGNo8Ln3NjdfYZ894G7QVOmqUj_y2_D9ROvujHOa0Eomd3X2CUCXlobseZiLhWTq81rQ4VTukl2UPwfSmUVUQgs4dg5Suo/s320/CIMG0332.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Napój ze świeżej mięty i odrobiny zielonej herbaty, podawany na gorąco z dużą ilością cukru trzcinowego , który tradycyjnie pije się w małych szklaneczkach. Wypiliśmy to w marokańskiej knajpce w Grenadzie. Miasto to, z racji swojego położenia geograficznego, jest przepełnione arabską kulturą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3YFUsPjIctvngdZo5-q-3m9uveWm6QRV-yzpzcu4BfaCw3ymMwpjAf06EVqdcNLEzsnncH506DHbnwzi2b2CjsudjXBgr5_RfGhgA1FN7NclnvfKqymA6ztfnWe1L8b-YDLlcqnU4UB0/s1600/CIMG0289.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3YFUsPjIctvngdZo5-q-3m9uveWm6QRV-yzpzcu4BfaCw3ymMwpjAf06EVqdcNLEzsnncH506DHbnwzi2b2CjsudjXBgr5_RfGhgA1FN7NclnvfKqymA6ztfnWe1L8b-YDLlcqnU4UB0/s320/CIMG0289.JPG" width="240" /></a></div>
To jest agawa i z niej robi się superdobry słodki syrop, będący dobrym substytutem cukru.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgM20e3k-NGh1EXg7kTz488z94BdXzg9VZKiyff1QRyrzhy5_uhLIvWXR46M5myfErN3tz4TFQZWA-bdiDZh60EgVEAPGcSbQCrfIK0paLbNcneBf3Hm8QWAdOZkH0F32DVgFDQ9dK7V0/s1600/CIMG0275.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgM20e3k-NGh1EXg7kTz488z94BdXzg9VZKiyff1QRyrzhy5_uhLIvWXR46M5myfErN3tz4TFQZWA-bdiDZh60EgVEAPGcSbQCrfIK0paLbNcneBf3Hm8QWAdOZkH0F32DVgFDQ9dK7V0/s320/CIMG0275.JPG" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGrYMVhacjGI-hShF6Rux-ELRw_MTz0_NPYJNLlixoVUI5Wk_1uoJq6ZTP2wmUl6lILj_tkKXjScX-rLwd5gAiaJAzWiqQ-vgjNfGz30KPswinsSnKvojVmsQfBkCZZDWxX9pvBuBL7Gw/s1600/CIMG0272.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgGrYMVhacjGI-hShF6Rux-ELRw_MTz0_NPYJNLlixoVUI5Wk_1uoJq6ZTP2wmUl6lILj_tkKXjScX-rLwd5gAiaJAzWiqQ-vgjNfGz30KPswinsSnKvojVmsQfBkCZZDWxX9pvBuBL7Gw/s320/CIMG0272.JPG" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
Bar Piano w Grenadzie, który w swojej ofercie ma tylko wegańskie posiłki , stworzone na bazie lokalnych produktów. Podają jedzenie w takich bambusowych jednorazowych łodkach, a dodatkowo do posiłku możesz pić dużo ziół , które ułatwiają funkcjonowanie Twojego układu trawiennego. Przez nich uzależniłam się od anyżu i kopru włoskiego, których wcześniej nie mogłam nawet tknąć. Trzeba je po prostu dobrze podać i doprawić.Odkryłam tam dwa wspaniałe smaki, które zaprezentuje wkrótce i tutaj na blogu. Pierwszy to curry z bananów, a drugi to sałatka z fasoli ze świeżą miętą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQWzryVF3NRqOetQ-pK9HaOrDlAbhc8i7Ba97gWslndzj3JT_XTSG2ubBAEt8X67qZ_rhMORJX7K4dSs03HZPoiwPvlhsIltgK53ixoGYy5s9kR61TfcEkODf_0boC05hAeUCZXZUXFgI/s1600/CIMG0268.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQWzryVF3NRqOetQ-pK9HaOrDlAbhc8i7Ba97gWslndzj3JT_XTSG2ubBAEt8X67qZ_rhMORJX7K4dSs03HZPoiwPvlhsIltgK53ixoGYy5s9kR61TfcEkODf_0boC05hAeUCZXZUXFgI/s320/CIMG0268.JPG" width="320" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8JbdjFGHFaPhuSO8SXjk1ROB3OSyTl36EarMmPM46CTyHaSsPJMprHchtJGuyVGpdVm-rYLH61YKequK8T47sAVpaJlniVFgILzSN2m1utmpjqLo4gCSWKOV9MwKpyciNnKBTr9VSpFU/s1600/CIMG0059.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a></div>
<div style="text-align: center;">
Nazbieraliśmy też trochę ziół, których w całej Hiszpanii rośnie mnóstwo. Tutaj na zdjęciu krzaku tymianku i rozmarynu.</div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-3001999890543005102012-07-02T07:18:00.000-07:002012-07-02T07:23:15.301-07:00INTERNATIONAL ANIMAL RIGHTS GATHERING - 2012 - w Polsce!<a href="http://www.argathering.net/"><img alt="International Animal Rights Gathering 2012" src="http://www.argathering.net/images/iarg2012_2.jpg" /></a>
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
W tym roku międzynarodowy zjazd animalistyczny odbywa się w Polsce. Serdecznie zapraszamy!</div>
<div style="text-align: center;">
Więcej info na : <a href="http://www.argathering.net%20/">www.argathering.net </a></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-53746585471144804172012-05-16T10:53:00.002-07:002012-05-16T10:53:58.797-07:00Uwolnić Paula Watsona!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwh9rx35nctPOaTZzuDeziSQcSyBCo8DriDGROhj-bUY-HPFa5LreP4x6lls-AK3GzoCUrKPwzGwrCR8NNe0VwfK8YSwcZvYkHRH9-0gOmYsyHsrBPefpu1SzyxPZ2EthPwRcgibxOYBk/s1600/b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="110" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwh9rx35nctPOaTZzuDeziSQcSyBCo8DriDGROhj-bUY-HPFa5LreP4x6lls-AK3GzoCUrKPwzGwrCR8NNe0VwfK8YSwcZvYkHRH9-0gOmYsyHsrBPefpu1SzyxPZ2EthPwRcgibxOYBk/s320/b.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeden z najsłynniejszych walczących ekologów naszej planety Paul
Watson został aresztowany w Niemczech i grozi mu deportacja do
Kostaryki. Oskarża się go m.in. o ogromne straty materialne i czyny
zmierzające do utraty życia i zdrowia wielorybników. Paulowi grozi
wieloletnie więzienie i wypłata ogromnych odszkodowań. Watson znany jest
z radykalnego podejścia do kwestii praw zwierząt np. taranowania
statyków wielorybniczych prowadzących połowy mimo międzynarodowych
zakazów. Już kilkukrotnie stawał się celem ataków dużych korporacji
czerpiących zyski z degradacji środowiska naturalnego (dwukrotnie
chciano go zastrzelić). Jedyną osobą, która może uchylić jego areszt
jest niemiecka Minister Sprawiedliwości Sabine
Leutheusser-Schnarrenberger (ma na to najbliższe 24h). Dlatego
niezmiernie ważne jest by w najbliższym czasie zasypać ją petycjami z
całego świata, domagając się natychmiastowego zwolnienia Paula Watsona.
</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie bądź obojętny i wyślij dzisiaj swój protest przez stronę !</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.thepetitionsite.com/663/009/291/release-paul-watson/" title="http://www.thepetitionsite.com/663/009/291/release-paul-watson/">http://www.thepetitionsite.com/663/009/291/release-paul-watson/</a></div>
<div style="text-align: justify;">
Więcej informacji o Paulu i jego grupie Sea Sepherd<br />
<a href="http://www.seashepherd.org/" title="http://www.seashepherd.org/">http://www.seashepherd.org/</a><br />
<a href="http://www.facebook.com/seashepherdconservationsociety" title="http://www.facebook.com/seashepherdconservationsociety">http://www.facebook.com/seashepherdconservationsociety</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poniżej odnośnik do filmu, poświęconego Watsonowi: </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://www.youtube.com/watch?v=tOvwLpGFE8Q" title="http://www.youtube.com/watch?v=tOvwLpGFE8Q">http://www.youtube.com/watch?v=tOvwLpGFE8Q</a></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-10470828703319318182012-03-22T10:56:00.002-07:002012-03-22T11:00:24.767-07:00Elba zostaje! Zaproszenie na demo.<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9yYWuZC9uQPeU-MQymm1nqrq4B3agScci8RtIYbI4p3E4RpCKTcRMPQDLc1aPWB8L0oVjwcqcUYpbveqh63nznquQhbSPGTbEGvBnNvMQTAbkJ-ObVImvz_LfgX6u15GKVhgvovjZgLM/s1600/elba+evictiaweb.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 283px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9yYWuZC9uQPeU-MQymm1nqrq4B3agScci8RtIYbI4p3E4RpCKTcRMPQDLc1aPWB8L0oVjwcqcUYpbveqh63nznquQhbSPGTbEGvBnNvMQTAbkJ-ObVImvz_LfgX6u15GKVhgvovjZgLM/s400/elba+evictiaweb.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5722782856982779858" border="0" /></a><br /><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: center;"><span style="font-weight: bold;">NIE MA ELBY BEZ OGNIA! ELBA ZOSTAJE!</span><br /></div><br />Koniec wyrzucania na bruk lokatorów i kultury niezależnej<br /><br />To się wydaje takie normalne. Korporacja wykupuje teren i może na nim robić co się jej żywnie podoba. Zbudować zakład przemysłowy, biurowiec albo pole golfowe. Nikt i nic nie jest w stanie tego procesu powstrzymać...<br /><br />A co, jeśli na wykupionym terenie znajduje się znane na całym świecie centrum kulturalne, z którego korzystają tysiące osób? Co jeśli interes społeczny stoi w konflikcie z egoistycznymi planami firmy? Firmy, która obłudnie reklamuje się jako "produkująca w warunkach bezpiecznych dla społeczeństwa, prowadząc otwarty dialog ze wszystkimi zaangażowanymi stronami". I gdzie ten dialog? Nie ma dialogu, jest natomiast "prawo portfela". Firma Stora Enso jest znana ze swojej bezkompromisowej polityki zysków kosztem ludzi i środowiska.<br /><br />Normalność zaczyna się w rzeczywistości wtedy, gdy procesy miejskie pokrywają się z interesem społecznym. ELBA jest odpowiedzią na istniejący od lat w W-wie problem mieszkaniowy, który zaczyna się na braku jakiejkolwiek wizji władz miasta w kwestii polityki lokalowej, a kończy bandyckimi procesami gentryfikacji. Ofiarami - najubożsi mieszkańcy miasta. Najdobitniejszym przykładem - ciągłe eksmisje na bruk warszawskich lokatorów. Metodami - wyważenia drzwi, podpalenia kamienic... podpalenia mieszkańców. Nigdy nie zapomnimy historii Jolanty Brzeskiej! Próba eksmisji Elby jest niczym innym jak kolejnym atakiem na "taniość i przaśność", która warszawiakom najwyraźniej się nie należy. Logika "najpierw zyski, potem ludzie" jest lejtmotywem polityki władz miasta. Należy tę logikę odwrócić!<br /><br />Warszawa jak każde miasto na świecie potrzebuje przestrzeni kultury alternatywnej. Elba jest taką przestrzenią i miastu nie wolno zignorować kulturotwórczego i społecznego potencjału jej działalności. Próba zamknięcia Elby jest próbą zniszczenia jednego z największych zagłębi kultury alternatywnej w Polsce. Ten proces należy powstrzymać!<br /><br />Dlatego wychodzimy na ulice. Jeżeli walka o squat "Elba" to walka o sprawiedliwość społeczną,to my wszyscy jesteśmy Elba!<br />Miasto to nie supermarket!<br />ELBA to nie przeterminowany towar, który można wyrzucić na śmietnik!<br />NIE MA ELBY BEZ OGNIA!<br /><span style="font-size:130%;"><br style="font-weight: bold;"></span><div style="text-align: center;"><span style="font-size:130%;"><span style="font-weight: bold;">DEMONSTRACJA W OBRONIE ELBY :<br />Plac Bankowy, pod Ratuszem godz.17</span></span><br /><br /><div style="text-align: left;">więcej info na : <a href="http://www.elba.bzzz.net/">www.elba.bzzz.net</a><br /></div></div></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-79523344078435700722012-02-21T14:17:00.003-08:002012-02-21T14:26:51.680-08:00Premiera filmu "To tylko zwierzęta" !<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4cpgRylIMSKkpdbaITYJIRKlI9XMG2AUpBYyYYiEUaLRY6v8dvn2jMs8RH2j679qF6hzndP7J7LMS8I6waXMx71ivNVJR5zsMPU9623YuWdG63Kusw-JJEhU0K-2qw8a2hRnE0gJidM8/s1600/na+neta.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 284px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4cpgRylIMSKkpdbaITYJIRKlI9XMG2AUpBYyYYiEUaLRY6v8dvn2jMs8RH2j679qF6hzndP7J7LMS8I6waXMx71ivNVJR5zsMPU9623YuWdG63Kusw-JJEhU0K-2qw8a2hRnE0gJidM8/s400/na+neta.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5711718578825467906" border="0" /></a><br />„To tylko zwierzęta” to niezależny film dokumentalny ukazujący różne oblicza relacji między człowiekiem a innymi gatunkami. Kim są zwierzęta i jakie zajmują miejsce we współczesnym świecie? Dlaczego są zabijane w ilościach, których nie da się zliczyć, dlaczego są więzione i zadajeim się niepotrzebny ból, skoro podobnie jak my chcą żyć, być wolne i unikać cierpienia? W jaki sposób uprzedmiotowienie zwierząt odbija się na relacjach międzyludzkich? Jeżeli odpowiedzią jest, że TO TYLKO ZWIERZĘTA, kim więc jest człowiek?<br /><br />Trailer filmu:<br />http://vimeo.com/34837350<br /><br />Strona filmu:<br />www.totylkozwierzeta.pl<br /><br />Premiera filmu w Poznaniu - 9.03 o 19.00 w kinie Muza. Po filmie słodki poczęstunek w<br />kawiarni Głośna (mieści się nad Muzą) i spotkanie z twórcami filmu.<br /><br />Wstęp wolny!ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-39609871200657364682012-01-18T09:11:00.000-08:002012-01-18T09:56:10.315-08:00W końcu wyjechała na dłużej.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixaCVVpNGSBSMEZA85IG-W-qIhLn7iJRgyvA8M7xK-JNJ9OR_yP67qA6eMJ7FN0H5FvejUP58lwJX05NVJtWP3OeAXKfhkyzya91sYA_5nOWYBBHPbT9O43WSvj0b4oynUkXf7PpcO0bY/s1600/CIMG9569.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixaCVVpNGSBSMEZA85IG-W-qIhLn7iJRgyvA8M7xK-JNJ9OR_yP67qA6eMJ7FN0H5FvejUP58lwJX05NVJtWP3OeAXKfhkyzya91sYA_5nOWYBBHPbT9O43WSvj0b4oynUkXf7PpcO0bY/s400/CIMG9569.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5699027667453410898" border="0" /></a><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp_IacwLS4o7dROGJdLqSnA4mg1mcXaPpo1u0mSVbFSA9DyODAe305wyx9TEaoZCycfmmfDNNnx_Q2gMBGuUrsDyf_ecdKZUz0oWtTVQLcsuTyaxHqdRFJOb5940hsXuh3EXMiHeAl-pU/s1600/CIMG9565.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhp_IacwLS4o7dROGJdLqSnA4mg1mcXaPpo1u0mSVbFSA9DyODAe305wyx9TEaoZCycfmmfDNNnx_Q2gMBGuUrsDyf_ecdKZUz0oWtTVQLcsuTyaxHqdRFJOb5940hsXuh3EXMiHeAl-pU/s400/CIMG9565.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5699031625347827218" border="0" /></a><br /><br /><div style="text-align: justify;">Zima przyszła, a to zło. Trzeba zatem uciekać na południe. Według złotej domeny "ciepło to dobro" nie może nam pozostać nic innego jak <span class="st">Reino de España ! </span><br /><br /><span class="st">Dziś w ramach powitania </span><span class="st">Catalunyi </span><span class="st">poranek na słonecznym tarasie z kawą, pomarańczami i bułką z salsą i oliwą. Teraz myślimy o obiedzie. </span>Barcelona, słońce i temperatura na zwykłą bluzę. Great!<br /><span class="st"><br /></span></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-86814604933407868002012-01-13T10:22:00.000-08:002012-01-13T10:54:32.753-08:00Akcja "Zostań wege na 30 dni! "<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzDiIhWlnyJ43QUD88-aIL6FRD2MHlUIQi2u29L10YGvJZdX5fPgBb_a73r_sN-Agz7PvE9-ykLi0X9l8XCCZI8p-NcPwM5eFvDX_7jURZ1RnnbgAgWQQWZ09mY3WfczEAF627ctdJv2E/s1600/logos_zwn30d.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 331px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzDiIhWlnyJ43QUD88-aIL6FRD2MHlUIQi2u29L10YGvJZdX5fPgBb_a73r_sN-Agz7PvE9-ykLi0X9l8XCCZI8p-NcPwM5eFvDX_7jURZ1RnnbgAgWQQWZ09mY3WfczEAF627ctdJv2E/s400/logos_zwn30d.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5697184067148070690" border="0" /></a><br /><br /><div style="text-align: justify;">Fundacja Viva! Akcja dla Zwierząt właśnie wystartowała z drugą edycją akcji "Zostań wege na 30 dni!". Pierwsza akcja cieszyła się dużym zainteresowaniem.<br /><br />O co generalnie chodzi?<br />Akcja skierowana jest praktycznie do każdego. Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, aby spróbować nie jeść mięsa , ponieważ gdzieś tam w głowie pojawiły się powody skłaniające Was ku tej decyzji, a jednak nie czuliście sie wystarczająco na siłach, aby sprostać temu zadaniu i w konsekwencji rezygnowaliście z pomysłu - to teraz macie idealną okazję, aby podjąć nową próbę . Wegetarianizm czy weganizm na początku dla wielu osób może wydawać się po prostu trudny (co wcale nie oznacza, że taki jest, ale wiadomo - co nieznane , to straszne) , a akcja prowadzona przez Vivę! znacznie ułatwia sprawę.<br /><br />Sama pamiętam, że kiedy 10 lat temu przechodziłam na wegetarianizm to trochę czasu zajęło mi ogarnięcie tego tematu. Pochodzę z niedużej miejscowości, nie miałam zbyt wielu znajomych wegetarian, w sklepach też wszystko wydawało mi się podejrzane. Nie wiedziałam za bardzo czego unikać, jak przygotowywać jedzenie, jakie kosmetyki wybierać. Długie godziny spędziłam na szukaniu informacji w internecie czy książkach , a i tak przez lata zdarzało się popełniać błędy. Produktów tak naprawdę było dużo, ale kiedy wychodziłam z tradycyjnego odżywiania fundowanego przez rodziców to nie wiedziałam jak się do nich zabrać. Bakłażan czy ciecierzyca brzmiały wtedy , jakby pochodziły z innej planety. Po jakimś czasie jednak nauczyłam się gotować i odżywiać " na nowo", a teraz dziwnym wydaje mi się, kiedy ktoś robi tosty francuskie używając do tego jajek, a nie mąki grochowej - tak jak ja to robię:).<br /><br />Byłam wtedy bardzo zdeterminowana , aby dopiąć swego i udało się. Udaje się to do dzisiaj.<br /><br />Wiem jednak, że nie wszyscy mają tyle samozaparcia i czasem po prostu lubią, jak ktoś motywuje. Maile od Vivy! powinny zmotywować każdego, bo znajdziecie tam mnóstwo porad, ciekawostek i przepisów.<br />Jeśli pogrzebiecie w archiwum tego bloga, to też dużo dobrego tutaj się czai i zapewne ułatwi Wam to codzienne funkcjonowanie.<br /><br />Teraz w sklepach i restauracjach jest mnóstwo jedzenia, które jest odpowiednie dla wegetarian i wegan. Nawet nie wyobrażacie sobie, że to takie proste. I też nie musi oznaczać nie wiadomo jakich wydatkół. Poświęcicie codziennie trochę czasu, aby dowiedzieć się czego i jak szukać. Dzięki tej akcji wszystko macie podane na tacy.<br /><br />Wystarczy , że zapiszecie się do programu na <a href="http://www.zostanwege.pl/zostan-wege-na-30-dni/">tej</a> stronie i codziennie bedzięcie dostawać porcję informacji. Może po tych 30 dniach złapiecie zajawkę i zostanie Wam to na dłużej. Oby na zawsze:)</div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-58112671099937443242012-01-04T12:11:00.000-08:002012-01-04T13:21:05.125-08:00Ostatni rok i koniec świata.Przeglądam dzisiaj rozmaite blogi i popłynę za modą. A co. Dużo ludzi snuje plany i marzenia. Też podzielę się z Wami moimi pomysłami i zajawkami na najbliższy czas. Nie lubiłam nigdy postanowień noworocznych, bo wychodzę z założenia, że jeżeli chcesz coś w sobie zmienić to działaj od razu. Odkładanie na tzw. potem z reguły nie jest dobre. Rozleniwia jeszcze bardziej i demotywuje.<br />Nie, nie, nie. Tak robić nie można.<br /><br />Jednak - co jest bardzo ważne - to pewne działania czasem trzeba ubrać w jakiś program. Na spontanie jest szalenie dobrze, ale często - kiedy brakuje analizy czy planu - to można zapętlić się w niezłe kółko nudy , apatii i zwątpienia. Zwątpienia w możliwości swoje i innych. I to zarówno jeśli mowa o najpoważniejszych na świecie zabawach z aktywizmem wszelako pojętym, jak i też po prostu w relacjach z ludźmi dookoła.<br />Zwłaszcza, jeżeli chodzi o tych najbliższych ludzi bądź tych, którzy najbliżsi stają się właśnie w Twoich oczach i głowie. Jak się nie postarasz to po prostu spieprzysz sprawę i tyle. Dlatego może niekoniecznie chcę mieć dokładny grafik na 12 miesięcy, ale gdzieś w głowie zarys jest.<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjO7USLFhf29PKSctc7dGrDHNvf3tbv-esU1uPGywwdWzpJkoB1p6ILIE64iM3BOt8lKkKUTYSbaMFNeGxhXDPyJlmTf2uibOVm9H4cMLZYtMY2nFgNFKg91RVuQlCi4E-_jOwuQ422b4/s1600/IMG_0331.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjO7USLFhf29PKSctc7dGrDHNvf3tbv-esU1uPGywwdWzpJkoB1p6ILIE64iM3BOt8lKkKUTYSbaMFNeGxhXDPyJlmTf2uibOVm9H4cMLZYtMY2nFgNFKg91RVuQlCi4E-_jOwuQ422b4/s400/IMG_0331.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693874758803315762" border="0" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgbdvgkJuUm8QEro0sJxVfGoSeG14sXrNCTCyGSeq4cfS8Vi6iFCYQGRe574AHWbVb16WjcmV79wEO7NI7EYcqQSfu6IvnyZZqjqIUHohD-lTT4EQ_IcieidtR-5DVKXFwj3N2q85rW7w/s1600/1h.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 263px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgbdvgkJuUm8QEro0sJxVfGoSeG14sXrNCTCyGSeq4cfS8Vi6iFCYQGRe574AHWbVb16WjcmV79wEO7NI7EYcqQSfu6IvnyZZqjqIUHohD-lTT4EQ_IcieidtR-5DVKXFwj3N2q85rW7w/s400/1h.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693883700089081522" border="0" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC0HJJtnZV9MSntgwgC9a4LgHylMmCXrywFdPt-pzecIx6Kj90A_9zV6RjpNecs105dNNEHqpPxr7BFRzUefrybZLEvzFD9VG2Zk3hEe291LrtLGLHIFn9zlh2B8QmNMO7cl9G368uzJk/s1600/1p.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 193px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC0HJJtnZV9MSntgwgC9a4LgHylMmCXrywFdPt-pzecIx6Kj90A_9zV6RjpNecs105dNNEHqpPxr7BFRzUefrybZLEvzFD9VG2Zk3hEe291LrtLGLHIFn9zlh2B8QmNMO7cl9G368uzJk/s400/1p.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693885290469951282" border="0" /></a><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7W_Wg45HliIA5lyLuzZwS7WsMwRowFZxxPO0pHmuRosQnDu19QeXnLCOAex0aOghW9010U6Dys0rUxbxeIPubWT9p_0WPcHGad8J9diuCbvFFocBFO2T9qqiKYAuTHV8IIsJM_dTiGwE/s1600/1r.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 337px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7W_Wg45HliIA5lyLuzZwS7WsMwRowFZxxPO0pHmuRosQnDu19QeXnLCOAex0aOghW9010U6Dys0rUxbxeIPubWT9p_0WPcHGad8J9diuCbvFFocBFO2T9qqiKYAuTHV8IIsJM_dTiGwE/s400/1r.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693886278975658978" border="0" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Zcyf95Pdb7n3gPjTbwxMDST9oTo5hdn3trx3JrT-ttE2ZRXvFnd1hmx6xcIR1S-THRX4jcxE2F1wiCR3pqFKZlCknwKDqTwzsP4NCyuQyHA07NIDqzI9jfo_lUBBMx08p6OakmpHPuI/s1600/1l.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 300px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Zcyf95Pdb7n3gPjTbwxMDST9oTo5hdn3trx3JrT-ttE2ZRXvFnd1hmx6xcIR1S-THRX4jcxE2F1wiCR3pqFKZlCknwKDqTwzsP4NCyuQyHA07NIDqzI9jfo_lUBBMx08p6OakmpHPuI/s400/1l.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693884122027940690" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjC0HJJtnZV9MSntgwgC9a4LgHylMmCXrywFdPt-pzecIx6Kj90A_9zV6RjpNecs105dNNEHqpPxr7BFRzUefrybZLEvzFD9VG2Zk3hEe291LrtLGLHIFn9zlh2B8QmNMO7cl9G368uzJk/s1600/1p.jpg"><br /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUePQ_sZ1fFeIc-En5Es4BZzgINpgjJ69C2CVcUyi6Fk6qyDNa6AqyWDpsiYlMSnD5oQhrlH6rodh7qGyqrh79c7smyO9BAufIcZEJsibLHr3JHar2kXpsVs3b-gYw-xbzI8GVAZoXmag/s1600/1m.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUePQ_sZ1fFeIc-En5Es4BZzgINpgjJ69C2CVcUyi6Fk6qyDNa6AqyWDpsiYlMSnD5oQhrlH6rodh7qGyqrh79c7smyO9BAufIcZEJsibLHr3JHar2kXpsVs3b-gYw-xbzI8GVAZoXmag/s400/1m.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693884128523437058" border="0" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw5sEzq_5Q5kqfpgwCO_4FjCHbHxAHSIfLdWu2pX7dCxQ4HFObNP_NxVkYbTm4A-lCsmfLJIYSo8QVVNKQ7nmTF1cvAY6-6fA_9o6VHJLqQ4avW8l3VEa19-JjraorXf7pKzCL8vtlwLY/s1600/PB121484.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjw5sEzq_5Q5kqfpgwCO_4FjCHbHxAHSIfLdWu2pX7dCxQ4HFObNP_NxVkYbTm4A-lCsmfLJIYSo8QVVNKQ7nmTF1cvAY6-6fA_9o6VHJLqQ4avW8l3VEa19-JjraorXf7pKzCL8vtlwLY/s400/PB121484.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693888485256133650" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0Zcyf95Pdb7n3gPjTbwxMDST9oTo5hdn3trx3JrT-ttE2ZRXvFnd1hmx6xcIR1S-THRX4jcxE2F1wiCR3pqFKZlCknwKDqTwzsP4NCyuQyHA07NIDqzI9jfo_lUBBMx08p6OakmpHPuI/s1600/1l.jpg"><br /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK3OE37rC6g3fuuBOCBLIrLRt-AqwUC-KfH20FGzn3Ni5XUZU0qSPDQbaCK4iHbE7_CXRQCxXyRZAPVRkTrGiJIi8AABtmHlbgC9RYCpyU64PDpHz0zYMRWQ-MtdBypKm9czGfguG-cQY/s1600/1k.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK3OE37rC6g3fuuBOCBLIrLRt-AqwUC-KfH20FGzn3Ni5XUZU0qSPDQbaCK4iHbE7_CXRQCxXyRZAPVRkTrGiJIi8AABtmHlbgC9RYCpyU64PDpHz0zYMRWQ-MtdBypKm9czGfguG-cQY/s400/1k.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693884120530589810" border="0" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvR3jCa4tTcs6U2r-5_tlV_VKYdzER-K0_jgBzuo97lt-t1IZ9yKQdbO-iIdCoS1rR_ofEYh6lGnr3hzAnI581ryV-2QfG7pvyXZTueSdH4TrQdGbBN1RBGv5OiPVbro7gPN8pvxw4ueo/s1600/1c.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 266px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvR3jCa4tTcs6U2r-5_tlV_VKYdzER-K0_jgBzuo97lt-t1IZ9yKQdbO-iIdCoS1rR_ofEYh6lGnr3hzAnI581ryV-2QfG7pvyXZTueSdH4TrQdGbBN1RBGv5OiPVbro7gPN8pvxw4ueo/s400/1c.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693882096687404098" border="0" /></a><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgre3Xm32QAWabsLjUq6LByvX-j2hKfS7-X-EXkZNDkBG0vuLHqYKYHTvUukRA83N1q8G-TtVtshWDKsQR1wtxtDtuTZZN4Bw0HfVN1U4kg0X97qFQWR7uHEK0g5yAFWoBT_AyxhIm0o3c/s1600/CIMG7733.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgre3Xm32QAWabsLjUq6LByvX-j2hKfS7-X-EXkZNDkBG0vuLHqYKYHTvUukRA83N1q8G-TtVtshWDKsQR1wtxtDtuTZZN4Bw0HfVN1U4kg0X97qFQWR7uHEK0g5yAFWoBT_AyxhIm0o3c/s400/CIMG7733.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693889657931679010" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-zLQNOmNloDOvfYfVlPIHqTabzcYp0v_-3juY7891t7_FOYF2Wf1Vun9AgHASwJpZI-aoH5119WTo6QfjflSwLkrc6w94eN-w_awj3HVZtVx_tH3L0nXIZ4KtrQnef66k-3Nw-C3cxAE/s1600/1j.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-zLQNOmNloDOvfYfVlPIHqTabzcYp0v_-3juY7891t7_FOYF2Wf1Vun9AgHASwJpZI-aoH5119WTo6QfjflSwLkrc6w94eN-w_awj3HVZtVx_tH3L0nXIZ4KtrQnef66k-3Nw-C3cxAE/s400/1j.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693884113038408866" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghzOBoMMrflhFNYh0tLx7KWzm_qn1W9Q7-Y4M15ef5w8CX2BlwhAsLIDuy7KoXiHKzFxOBJz9615fQmJZgZd8utNz8_C7fVYAkqjdec07K3L-mOZpO_mLZpBw2RTcZdQ61AmCjwiNFW00/s1600/1i.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghzOBoMMrflhFNYh0tLx7KWzm_qn1W9Q7-Y4M15ef5w8CX2BlwhAsLIDuy7KoXiHKzFxOBJz9615fQmJZgZd8utNz8_C7fVYAkqjdec07K3L-mOZpO_mLZpBw2RTcZdQ61AmCjwiNFW00/s400/1i.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693884109269732434" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgbdvgkJuUm8QEro0sJxVfGoSeG14sXrNCTCyGSeq4cfS8Vi6iFCYQGRe574AHWbVb16WjcmV79wEO7NI7EYcqQSfu6IvnyZZqjqIUHohD-lTT4EQ_IcieidtR-5DVKXFwj3N2q85rW7w/s1600/1h.jpg"><br /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDrRH_Y_9V588sbR9I4QBXhhvjcQ6xKxsXOY0ITVUNg4ppBDpDOTBnBGmHa32McwOZ5jxtu-iNHgKPVGNus3jhdl26zLX85OuT42uacrORgeZL3HwyfKWeDbCLLK9IkPhzcMOWgBEd0sY/s1600/1g.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 272px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDrRH_Y_9V588sbR9I4QBXhhvjcQ6xKxsXOY0ITVUNg4ppBDpDOTBnBGmHa32McwOZ5jxtu-iNHgKPVGNus3jhdl26zLX85OuT42uacrORgeZL3HwyfKWeDbCLLK9IkPhzcMOWgBEd0sY/s400/1g.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693883698471636226" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNoDHkmDQjJ7YzmDBJ9XORVovxTcAHt-O1A7QjFwdcCur-dR4vu2JlYmIXWb1wC19rJTWSxGWLV6ybnvj87G-NtG1Oxl6HvcjyYErj-skoFqr__-9bkLkcQGz1N-XQCeUxcuRrPnQu4Yk/s1600/1f.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNoDHkmDQjJ7YzmDBJ9XORVovxTcAHt-O1A7QjFwdcCur-dR4vu2JlYmIXWb1wC19rJTWSxGWLV6ybnvj87G-NtG1Oxl6HvcjyYErj-skoFqr__-9bkLkcQGz1N-XQCeUxcuRrPnQu4Yk/s400/1f.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693883690026650162" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ONMJ5MQGFHl_ZdqQdsbN100PshC5LxwJQy1Zt3uUCDOACgU4Gg9JvtOwdOxo5D26744wX9q626iui0VI4rkgb7_NV37-BlnFSTgWhf8qGPI3Czh0zmrlAomwl1xD0Fi8zdye-Rsi0OY/s1600/1d.jpeg"><br /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs2Or9gCyR6sJQ_PozFu-zvCBtGwTfv3cBeUB4DRz7btRYLtROI8yTOehMtLgrJSNF6rVVEk8PMkyxpwgZRQMrr0awQ8MgWN7MxwkD7pCbYWpXt086xO03kf3qOD9UIbfUOaEg1-DZPX8/s1600/1e.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgs2Or9gCyR6sJQ_PozFu-zvCBtGwTfv3cBeUB4DRz7btRYLtROI8yTOehMtLgrJSNF6rVVEk8PMkyxpwgZRQMrr0awQ8MgWN7MxwkD7pCbYWpXt086xO03kf3qOD9UIbfUOaEg1-DZPX8/s400/1e.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693883685378132706" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizZ2sYS0MMGzg551lUE6iiqWZItJePU1o6XyEscvnIWDv5yes-qefVvjr31KrfJKOZiDrESRJdsOVfckDgWYdCWzDIIxTjdz7Vl1EkhkmT_xG9KVqON7BPWMq5M_3hVz1rIU6Iv2XPgGs/s1600/1e.jpg"><br /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqTDjkjJhEdyzkTwVBCtpjK_0B3eL8rJ4ewo6VK0OcbhC1HKG2NQK7tcPGqqkU71SweG5qvsXL72ih6lhVEoXtYfKjn6iZ2lPcsAshQ_TD4LW-ZcGeha5jyWhv36j4uIcEL5yt_X3a15w/s1600/1d.jpeg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 215px; height: 234px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqTDjkjJhEdyzkTwVBCtpjK_0B3eL8rJ4ewo6VK0OcbhC1HKG2NQK7tcPGqqkU71SweG5qvsXL72ih6lhVEoXtYfKjn6iZ2lPcsAshQ_TD4LW-ZcGeha5jyWhv36j4uIcEL5yt_X3a15w/s400/1d.jpeg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693882100998411922" border="0" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvR3jCa4tTcs6U2r-5_tlV_VKYdzER-K0_jgBzuo97lt-t1IZ9yKQdbO-iIdCoS1rR_ofEYh6lGnr3hzAnI581ryV-2QfG7pvyXZTueSdH4TrQdGbBN1RBGv5OiPVbro7gPN8pvxw4ueo/s1600/1c.jpg"><br /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7rwiFddezSirTnYnPTpjbmcj0Sqzt3doNUKAL_zemx7Ew0FK9oWuQXMW4YDa1neY03ZV8j1GuDrFIb3flkFuozzGLBSquRzQhTLAwZWbr6KEfvIlNLNtzxE9h3_k4o8D9Ex7lPS7kXgQ/s1600/1b.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 283px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7rwiFddezSirTnYnPTpjbmcj0Sqzt3doNUKAL_zemx7Ew0FK9oWuQXMW4YDa1neY03ZV8j1GuDrFIb3flkFuozzGLBSquRzQhTLAwZWbr6KEfvIlNLNtzxE9h3_k4o8D9Ex7lPS7kXgQ/s400/1b.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693882093643657394" border="0" /></a><br /><br />I jesienią się trochę uspokoić i czytać. Dużo. W domu.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirOkfli0oYohKuDqcbBHuWWIoKrf5KFZK170GTW_948i31VeFtmuLr-maKN1HdNN1VgXO6vXJKccdErKp9ZXszKWtEJeYdxECs-ZTBTCk2gHp41p7-0jN-IH72hcsavI5ShW6bl2mgpDA/s1600/IMG_0371.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirOkfli0oYohKuDqcbBHuWWIoKrf5KFZK170GTW_948i31VeFtmuLr-maKN1HdNN1VgXO6vXJKccdErKp9ZXszKWtEJeYdxECs-ZTBTCk2gHp41p7-0jN-IH72hcsavI5ShW6bl2mgpDA/s400/IMG_0371.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5693875949507295378" border="0" /></a>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-50582771932335510742011-12-20T06:57:00.000-08:002011-12-20T07:13:50.263-08:00Święta sręta. Trufle ciasteczkowe z gorzką czekoladą i wiśniówką.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJJ5rrpMS-0pY3cPmLR8Gq1FacS_aXP07m3vLxqmBeTZdyn4BnGOAhl2xt5BL5foqBH8Yn1Hk8uwT4oGdZcoh2CvUTXPow6a7EYskmBxRDIN4YGfoX-ZfOsgWABFjFG2EI4BHnqKq1lHo/s1600/IMG_0311.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 266px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJJ5rrpMS-0pY3cPmLR8Gq1FacS_aXP07m3vLxqmBeTZdyn4BnGOAhl2xt5BL5foqBH8Yn1Hk8uwT4oGdZcoh2CvUTXPow6a7EYskmBxRDIN4YGfoX-ZfOsgWABFjFG2EI4BHnqKq1lHo/s400/IMG_0311.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5688228126514999890" border="0" /></a><br />W tym roku pierwszy raz od kilku lat jadę na świeta do domu. Nadal ich nie obchodzę, to akurat zmianie nie uległo, ale zmieniło się natomiast to, że stałam się do bólu sentymentalna. Dlatego jadę.<br />Stare miejscówki, pogaduchy z babcią, ciepłe herbatki i korzenne ciasteczka. Takie pierdoły, a jednak zaczęły mnie strasznie cieszyć. Nie wiem, co się dzieje. Starość? Ciąża? Żadne z tych. Po prostu zmiany w głowie.<br />Męczę jutuba piosenkami z podstawówki, planuję zrobić na ścianie galerie ramek ze zdjęciami z różnych czasów, piję non stop oranżadę w szkle. I powiem Wam, że to wszystko jest po prostu fajne i cieszy szalenie.<br /><br />A co do nowości, to zaproszono mnie do publikacji artykułu w magazynie Vege!. Obczajcie w empikach najnowszy numer. Znajdziecie tam też dużo przepisów , które pozwolą Wam ogarnąć bezmięsne święta i zamknąć narzekające buzie rodziny.<br /><br />Sama publikować świąŧecznych przepisów nie będę, bo już kiedyś pojawił się ultra mix 20 potraw. Możecie do woli wybierać pośród propozycji <a href="http://ilovetofu-cb.blogspot.com/search?q=post+po%C5%9Bwi%C4%85teczny">stąd</a>. Część z nich pewnie znowu zagości na rodzinnym stole, a w głowie mam pomysł na nowe ciasto, na które przepis postaram się tutaj zamieścić po świętach.<br /><br />A dzisiaj coś, co możecie przygotować w domu w ramach prezentu dla bliskich. Przepis to wariacja na temat jednego z tych, zamieszczonych w najnowszym Vege!<br /><br />Ciasteczkowe trufle z gorzką czekoladą i wiśniówką obtaczane w gorzkim kakao<br /><br /> <style type="text/css">p { margin-bottom: 0.21cm; }</style> <ul><li>100 g ciastek digestive<br /></li><li>1 szklanka daktyli bez pestek </li><li>pół tabliczki gorzkiej czekolady</li><li>2 kieliszki wiśniówki</li><li>pół szklanki kakao + kakao do obtoczenia<br /></li></ul> <p style="margin-bottom: 0cm;">Ciastka rozdrobnić blenderem na proszek lub - dla uzyskania tego samego efektu - wpakować je w worek i przejechać kilka razy wałkiem do ciasta. Daktyle wraz z kakao, rozpuszczoną czekoladą i wiśniówką zmiksować blenderem na gładką masę. Połączyć z ciastkami. Z masy formować kulki wielkości orzecha włoskiego i obtaczać je w kakao. </p>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-5440873909872761982011-11-22T08:41:00.000-08:002011-11-22T08:51:00.406-08:00Miłe zaskoczenie.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjknGcuYqFy4TTz0ALcPqqIMOmLma5kBbsfTmzeTPSKir5CmTGZNE-rmBAM0zeioG1IqTMiClL4V-srYkJL48t6YgKB_KS4xsAWAdzO7y_53sW8iZstEKQ6vOM-fyG89Uui6K4D6PrOb1g/s1600/1.png"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 234px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjknGcuYqFy4TTz0ALcPqqIMOmLma5kBbsfTmzeTPSKir5CmTGZNE-rmBAM0zeioG1IqTMiClL4V-srYkJL48t6YgKB_KS4xsAWAdzO7y_53sW8iZstEKQ6vOM-fyG89Uui6K4D6PrOb1g/s400/1.png" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5677863617859753842" border="0" /></a><br />Ludzie, którzy sami prowadzą blogi na googlu, wiedzą , że jest taka opcja jak statystyka. Czasem sobie tam zaglądam, tak ot - żeby połechtać czule moje ego i utwierdzić się w przekonaniu, że jestem zajebista :) i posprawdzać właściwie parę rzeczy. Najfajniejszą opcją - poza rosnącą liczbą odwiedzin , co wiadome , jest przede wszystkim możliwość sprawdzenia słów kluczowych, według których internauci trafiają na tegoż oto bloga.<br /><br />Wczoraj moje serce zabiło mocniej , kiedy ujrzałam to, co podsyłam Wam printscreenem. Nie wiem skąd i jak to się tu znalazło. Spędziłam godziny, próbując dociec jakim cudem takie rzeczy się dzieją. Sama wpisałam ten magiczny równoważnik zdania w googla i niestety nie odkryłam tej tajemnicy. Niemniej jednak, konia z rzędem temu kto trafił na mojego bloga w taki sposób .ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-66949783034324765212011-11-20T11:20:00.000-08:002011-11-20T14:33:49.608-08:00Nieodparta chęć pisania i powracająca faza gotowania.<div style="text-align: justify;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0Q7p1A2rULTwXdQH3ZbanVoaDBlpeMkQBUdX2iC01zkknEShzHbxbUNb10XLxnwNPr7v3DUO0AHZOOUSCjn_c2FU7xfXr6TNRg207SrZetilqu69VkoWuglwzb2qGo0OIsANDmLi3v9U/s1600/IMG_0181.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 267px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0Q7p1A2rULTwXdQH3ZbanVoaDBlpeMkQBUdX2iC01zkknEShzHbxbUNb10XLxnwNPr7v3DUO0AHZOOUSCjn_c2FU7xfXr6TNRg207SrZetilqu69VkoWuglwzb2qGo0OIsANDmLi3v9U/s400/IMG_0181.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5677165994706263458" border="0" /></a><br />Właśnie usiadłam na kanapie . Pierwszy raz od kilku miesięcy, usiadłam w miarę spokojna. I pojawia się konkretna ochota na pisanie, zatem postanowiłam, że odezwę się z zaświatów. Ciekawe swoją drogą jest to, że dzisiaj jak znikniesz z internetu to praktycznie znikasz z życia.<br /><br />Wiele z Was nieustannie pyta, gdzie ja ciągle się chowam i czemu znowu zawieszam tego cholernego bloga. Szczerze, mogę Was dosłownie zasypać powodami . Są tak różne i uzbierało się ich tak wiele od sierpnia, kiedy ostatni raz tu zajrzałam, że opowiadanie o tym zajęłoby mi kilka ładnych godzin. Ale po co mam się tłumaczyć. Takie życie. Czasu brak ciągle, a dni krótsze, a milion rzeczy do zrobienia. I też klasycznie już odpowiem - nie zawsze chce się gotować.<br />Jednak powróciła mi faza na konkretniejsze myślenie o tym, co jem. Zdrowiej, ciekawiej, różnorodniej. Generalnie życiowo troszeczkę się dewastuję, ale co jak co - o jedzenie dbam. Znowu jem śniadania, znowu dużo kaszy i razowego, dużo rozmaitych oliw i nasionek. I znowu gotuję. Piekę strasznie rzadko, bo nasz skłoterski piekarnik już nie daje rady i trzeba zacząć myśleć o wymianie .<br /><br />Kilka dni temu ogarnęła mnie misja przyrządzenia superobiadu dla przyjaciół. Byłam na kawie w Kwadracie, pogadałam trochę ze znajomą blogerką i obiecałam jej, że aktualizacja bloga będzie. Wróciłam do domu strasznie przemarznięta, ale z torbą pełną warzyw. Do tego wygrzebałam z szafki przywieziony ze śmietnika ryż jaśminowy i wkroczyłam do kuchni. Miałam pomocnika, który dzielnie się spisywał przy produkcji jedzenia i idealnie doprawił marynatę do tempehu . W tle obowiązkowo radio Złote Przeboje i dużo śpiewów i tańców.<br />Ostatnio nie wyobrażam sobie spędzania czasu bez muzyki, toteż i w kuchni musi być.<br /></div><br /><div style="text-align: center;"><span style="font-weight: bold;">Dyniowa potrawka z rozmarynem i prażonymi płatkami migdałowymi</span><br /></div><ul><li>1 kg dyni, pokrojonej w drobną kostkę</li><li>2 cebule, poszatkowane</li><li>kawałek pora, poszatkowany</li><li>puszka pomidorów krojonych</li><li>garść uprażonych płatków migdałowych<br /></li><li>suszony rozmaryn - dużo</li><li>oliwa</li><li>pieprz </li><li>sól</li></ul><br /><div style="text-align: justify;">Cebulę i pora podsmażamy na oliwie. Po chwili dodajemy dynię i rozmaryn . Podlewamy odrobiną wody i przykrywamy pokrywką. Zaglądamy dopiero po jakichs 10 minutach, żeby trochę pomieszać i dolać wody, ale zbytnio się nie przejmujemy. Ten zabieg można powtarzać aż dynia będzie miękka. Idealnie komponuje się z ryżem jaśminowym, a przed podaniem posypujemy płatkami.<br /></div><br /><div style="text-align: center;"><span style="font-weight: bold;">Sałatka ze świeżego szpinaku z suszonymi figami i oliwą z oliwek</span><br /></div><ul><li>300 g liści szpinaku</li><li>paczka suszonych fig</li><li>oliwa z oliwek</li><li>ocet balsamiczny</li><li>prażone pestki dyni</li><li>sól</li><li>pieprz</li></ul><br />Liście myjemy i osuszamy, figi kroimy w paski. Do tego dodajemy pestki, solimy i pieprzymy , a na koniec polewamy obficie oliwą z oliwek. Po wymieszaniu skrapiamy octem balsamicznym.<br /><br /><div style="text-align: center; font-weight: bold;">Tempeh w "wędzonej" marynacie<br /></div><ul><li>200 g tempehu</li><li>1/2 szkl. oleju</li><li>dym w płynie - odrobina</li><li>ulubiona mieszanka przypraw (np. do kurczaka), ale szczerze to nie wiem, co do niego było dodane, bo nie ja to przyrządzałam</li></ul><br /><div style="text-align: justify;">Tempeh pokroić w plastry. Przyprawy wymieszać z olejem i dymem w płynie, który nada specyficznego aromatu . Zalać plastry tempehu, odstawić minimum na pół godziny i potem smażyć z obu stron na złoto.<br />Dym w płynie można dostać w sklepach typu Kuchnie Świata, z tego co mi wiadomo. Ja używam zapasów kolegi, który otrzymał go od znajomych z Białorusi. Jeśli wybieracie się do tego kraju, to koniecznie kupcie sobie buteleczkę tego specyfiku i popytajcie też o chałwę ze słonecznika lub majonez roślinny z woreczka. Tam te produkty są na porządku dziennym i znajdziecie je w większości sklepów .<br /></div><br /><br />I do jedzenia możecie posłuchać tego chociażby:<br /><br /><iframe src="http://www.youtube.com/embed/o2zf28T0LFU" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" width="560"></iframe>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-63319361425060489822011-08-11T04:33:00.000-07:002011-08-11T05:07:06.299-07:00Pesto razy dwa.<div style="text-align: justify;">Nie, tym razem nigdzie nie zniknęłam.
<br />Permanentnie zajmuję się wieloma rzeczami na raz, bo życie jest bardzo skomplikowane. Ale - żeby nie było - gdzieś tam w tle nadal staram się być przykładną matkopolką.
<br />
<br />Zapewniam Was, że wciąż dużo gotuję - a nawet lepiej - gotujemy z przyjaciółmi. Dobre, zdrowe, maksymalnie wartościowe i rozbudowane obiady. Czasem nawet dwa dania.
<br />Pijemy ziołowe i zielone herbaty , a raz dziennie - w ramach pewnego rytuału - wyśmienitą kawę z ekspresu.
<br />Jeździmy na śmietniki i przywozimy mnóstwo smakołyków. Nic się nie marnuje.
<br />Robimy pranie. Nikt nie prasuje, bo to całkowicie bezsensowna robota.
<br />Odkurzamy dywany. Nikt nie myje podłóg, bo to też bez sensu.
<br />Zajmujemy się kotami. I zajmujemy się też dziećmi.
<br />Dużo relaksu i wspólnego spędzania czasu.
<br />Wakacje . Mimo tego, że pogoda iście październikowa.
<br /></div>
<br /><div style="text-align: justify;">Jak sami możecie przeczytać - świecę i błyszczę matkopolkowym przykładem. Światło bije po prostu na kilometr. Chmury z nieba uciekają i wielka łuna świetlna roztacza się nad miastem.
<br />Taka jestem porządna i szanująca się kobieta.
<br />I z tego właśnie powodu uraczę Was dzisiaj dwoma szybkimi przepisami na pesto. Sprawdzają się idealnie na każdą okazję i warto mieć mały zapas w lodówce, aby w ramach ataku głodu o czwartej nad ranem spałaszować je z grzankami lub wczorajszym makaronem.
<br /></div>
<br />
<br />
<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH4Tasyw9ZepYavlTMHHe82mdeiuJUfhvOO7FfC9Qd58BL_1vXFfiS5yURQqq_1W2kVZqNR7NgAjYuxOJ4E7pZei010z4oKY4uTNGAPKL7vbVa5jiYc6Rv2HYqtickcXn-ujLIPRQDKsg/s1600/CIMG8937.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhH4Tasyw9ZepYavlTMHHe82mdeiuJUfhvOO7FfC9Qd58BL_1vXFfiS5yURQqq_1W2kVZqNR7NgAjYuxOJ4E7pZei010z4oKY4uTNGAPKL7vbVa5jiYc6Rv2HYqtickcXn-ujLIPRQDKsg/s400/CIMG8937.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5639565284442998178" border="0" /></a>
<br /><div style="text-align: center;"><span style="font-style: italic;">Pesto z natki pietruszki z gorczycą</span>
<br /><div style="text-align: left;"><ul><li>1 duży pęczek natki pietruszki</li><li>3 spore łyżki nasion białej gorczycy, namoczonej na godzinkę</li><li>oliwa</li><li>sól </li><li>pieprz</li></ul><div style="text-align: justify;">Siekacie drobno pietruszkę lub rozdrabniacie ją przy pomocy blendera. Mieszacie z gorczycą, doprawiacie solą i pieprzem . Zalewacie oliwą i gotowe.
<br /></div>
<br /></div></div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsRtY_m5KXP_0VudR3HipKa1dr2SS0hqj3RLLA8PCdk8prsdUuNyls_Rwd59Hflk5IXSLaJLzGJC8zDWjLcgkVqICdEj-PdaHDnylO8QNOFzgOsOl-7MWzG5Vt8IvvH9he2227xJnc2-U/s1600/CIMG8929.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsRtY_m5KXP_0VudR3HipKa1dr2SS0hqj3RLLA8PCdk8prsdUuNyls_Rwd59Hflk5IXSLaJLzGJC8zDWjLcgkVqICdEj-PdaHDnylO8QNOFzgOsOl-7MWzG5Vt8IvvH9he2227xJnc2-U/s400/CIMG8929.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5639565283045729666" border="0" /></a>
<br /><div style="text-align: center; font-style: italic;">Pesto z bazylii , z nerkowcami , czosnkiem i udawanym parmezanem
<br /><div style="text-align: left;">
<br /><ul><li>1 duży pęczek bazylii</li><li>pół szklanki nerkowców</li><li>3 ząbki czosnku</li><li>oliwa</li><li>sól</li><li>pieprz</li><li>wegański parmezan </li></ul><div style="text-align: justify;">Siekamy bazylię lub rozdrabniamy ją blenderem. To samo robimy z nerkowcami i czosnkiem. Ale wszystko oddzielnie. Potem mieszamy, doprawiamy i zalewamy oliwą.
<br />
<br />Potem gotujemy makaron al dente , każdy łapie widelec i pałaszuje . Koniecznie przy dobrej muzyce. Polecam to:
<br /></div>
<br /><iframe src="http://www.youtube.com/embed/8LJtMrhb558" allowfullscreen="" frameborder="0" height="349" width="560"></iframe>
<br />
<br />
<br /></div></div>
<br />
<br />ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-85538584197141770382011-07-27T11:11:00.000-07:002011-07-27T11:31:59.487-07:00Pralinkowa zajawka.<div style="text-align: justify;">Jakiś czas temu zorganizowałam sobie silikonowe foremki do domowej produkcji pralinek. Dwanaście sztuk, różne kształty, miękkie i wygodne w użyciu/umyciu/przechowywaniu. Jednym słowem - ekstra!<br />Czekoladki w wersji homemade chodziły za mną już od roku, ale tak jakoś przymierzałam się i przymierzałam i zabrać do nich nie mogłam. Powiem Wam szczerze, że szalenie żmudna robota , ale za to efekt konkretny. Rozpuszczanie czekolady, bawienie się w nadzienie, zaklejanie, schładzanie, kombinowanie. Jaram się!<br /><br />Jeśli macie wolną godzinkę i nie trzęsą Wam się za bardzo ręce, to polecam takie zajęcie. Działa terapeutycznie zarówno jeśli chodzi o sam proces produkcji, jak i późniejszą konsumpcję. Absolutnie podstawowa zasada to tabliczka gorzkiej czekolady i pomysł na szybki krem - zmielone wiórki kokosowe, zmielone ciasteczka, zmielone orzechy lub jakieś soczyste owoce, a do tego trochę cukru, kapka oleju i chlust dobrego alkoholu. Proste , prawda?<br /><br />Możecie je zrobić chociażby z tego przepisu , który wymyśliłam naprędce dysponując pięćdziesiątką wódki o smaku orzecha laskowego. Proporcje na 20 sztuk.<br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJYfKQO6Zx83ARicQ_4YUuHw-ZHdbfdNfqfAjPZOEDN07pvaxGZQGTX5ZtkxnonaB0Fi0pxz0Mxep0EszJ0Y_PVNVVsOHrdcydnFQ9Z_gUS9JE1Rdcg9RZU_0w1BL1KCR1n758Cl15bNE/s1600/IMG_5099.resized.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 266px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJYfKQO6Zx83ARicQ_4YUuHw-ZHdbfdNfqfAjPZOEDN07pvaxGZQGTX5ZtkxnonaB0Fi0pxz0Mxep0EszJ0Y_PVNVVsOHrdcydnFQ9Z_gUS9JE1Rdcg9RZU_0w1BL1KCR1n758Cl15bNE/s400/IMG_5099.resized.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5634098436057278946" border="0" /></a><br /><div style="text-align: center; font-style: italic;">Praliny ciasteczkowe z wódką orzechową.<br /></div><br /><ul><li>2 tabliczki gorzkiej czekolady</li><li>1/3 paczki ciastek holenderskich wiatraczków, tych półsłodkich</li><li>łyżka oleju</li><li>50 ml wódki orzechowej</li><li>1 łyżka cukru pudru</li><li>ewentualnie woda - aby rozrzedzić masę</li></ul><br />Czekoladę rozpuśćcie w kąpieli wodnej (wrzucacie połamane tabliczki do miski, którą stawiacie na garnku z gotująca się wodą i czasem mieszacie). Ciastka kruszycie, dodajecie resztę składników i miksujecie blenderem na gładką masę . Foremki smarujecie grubą warstwą czekolady i wstawiacie do lodówki, aby stężała. Następnie nakładacie krem i przykrywacie całość warstwą czekolady. Wyrównujecie powierzchnię i sru do lodówki.<br />Kiedy czekolada stwardnieje to znak, że można wyciągać je z foremek i częstować wszystkich dookoła.<br /><br /><div style="text-align: center;">***<br /><div style="text-align: justify;">I po zjedzeniu takiej ogromnej ilości słodkiego trzeba pomachać tyłkiem i nogami przy dobrym songu. Tańczymy, tańczymy!<br /><iframe src="http://www.youtube.com/embed/wcN1i6Qcjxg" allowfullscreen="" frameborder="0" height="349" width="560"></iframe><br /><br /></div></div></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-12164182028832552352011-07-21T13:56:00.000-07:002011-07-28T05:47:40.674-07:00Pseudomądrości nieżyciowe.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHS0Wu7GphB0GzuMGKVQSIrllJmViyU6Sjpg5LLZAplNilw5MQoYErM7qfLTp646ji0xSawquXNVJlTba7Mc2C5MEXr4CSF4iMJ1oek0u6O-dvJ9Rh9xYgWAFZGl7op3xTutkEIej9MhA/s1600/ability-book-desire-greatest-pleasure-life-prove-them-wrong-Favim.com-91655.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 299px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHS0Wu7GphB0GzuMGKVQSIrllJmViyU6Sjpg5LLZAplNilw5MQoYErM7qfLTp646ji0xSawquXNVJlTba7Mc2C5MEXr4CSF4iMJ1oek0u6O-dvJ9Rh9xYgWAFZGl7op3xTutkEIej9MhA/s400/ability-book-desire-greatest-pleasure-life-prove-them-wrong-Favim.com-91655.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5631918066995804930" border="0" /></a><br /><div style="text-align: justify;">Kiedyś usłyszałam od pewnej osoby te słowa. Największą przyjemnością w życiu jest robienie tego, co ludzie mówią, że nie możesz robić.<br /><br />Dziwne jest to, że w sumie nie znam tego człowieka za bardzo, a rozmawialiśmy na tak wiele ważnych tematów, że znajomość ta jest dla mnie bardzo istotna. Nie widujemy się prawie w ogóle, ale ostatnio kiedy mam ciężkie momenty w życiu to jest jedną z pierwszych osób, z którą muszę wszystko przegadać.<br />To trochę działa jak taka spowiedź , ale bez tej całej otoczki religii, konfesjonału i perwersyjnego całowania stuły. Odpowiedź też jest taka , jakiej zawsze oczekuje. Bez porad, moralizatorstwa, bez zbędnych pytań. Czyste refleksje i proste wnioski. Tak jest najlepiej.<br /><br />Warto mieć z kimś taką relację. Mimo tego, że człowiek jest starszy od ciebie o jakieś 40 lat, to wszystko ogarnia tak, jak trzeba.<br /><br />Ostatnio moim życiem rządzą same zbiegi okoliczności.<br />I w ramach zbiegów okoliczności, grzebiąc w sieci parę dni temu, natknęłam się na te słowa, usłyszane dawno i jakże znowu aktualne.<br /><br />Wcielajcie je w swoje życia , wcielajcie! Bez logiki, ładu , składu i umiaru.<br /><br />A co u mnie słychać ostatnio? Jaram się tym, że nic nie jest pewne i rzeczy /ludzie/ sytuacje potrafią spadać nagle z nieba. Wyskakują sama nie wiem skąd, a potem też szybko znikają.<br />Dzieje się to nawet podczas pisania tego posta. Piszę go dwa dni :)<br />Robię też nadal tyle rzeczy na opak i nie po bożemu, że aż sama siebie zaskakuje. Fajne jest to, że po dwudziestu trzech latach przebywania ze sobą po prostu się sobą nie nudzę. Kierujcie sobą tak, jakbyście w ogóle nie kierowali.<br /><br />Amen!</div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-79141447461463370352011-07-12T11:13:00.000-07:002011-07-12T11:43:12.342-07:00Tiramisu , aha!<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmQ6uIfA46mxpB0c9mFz1jZII2ZYzemolQLKz3jBoyzC7U4wojNTzXm8NM3kA8Jq3u-O-_IPz5aE5oQXlJsLpHHe7H0osqvgg4tF2AAWd5ED_CPLqc6FquWk9Gf7iC3OwFyxCdxJs6kxQ/s1600/IMG_4690.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 267px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmQ6uIfA46mxpB0c9mFz1jZII2ZYzemolQLKz3jBoyzC7U4wojNTzXm8NM3kA8Jq3u-O-_IPz5aE5oQXlJsLpHHe7H0osqvgg4tF2AAWd5ED_CPLqc6FquWk9Gf7iC3OwFyxCdxJs6kxQ/s400/IMG_4690.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5628535770879689202" border="0" /></a><br /><div style="text-align: justify;">Pierwsze wegańskie tiramisu w moim życiu jadłam w Berlinie. Miało to miejsce jakieś 2 lata temu, w bardzo kochanej knajpce na Kreuzbergu - Yellow Sunshine, która specjalizuje się w serwowaniu fastfoodów i słodkości w wersji weg(etaria)ńskiej.<br /><br />Jakiś czas temu, kiedy mieliśmy zapasy silken tofu, postanowiłam zrobić kilka pucharków , tak dla umilenia wieczoru. Muszę jednak przyznać, że przepis ten nie jest jednak idealny. Kilka dni temu, moja koleżanka przygotowała najlepsze i najbardziej puszyste tiramisu na świecie. Jestem właśnie na etapie otrzymywania sekretnej receptury i niedługo się nią z Wami podzielę.<br /><br />Zamiast silken tofu oczywiście możecie zastosować zwykłe, z tą jedną uwagą - koniecznie dodajcie trochę mleka sojowego i oleju podczas miksowania.<br /><br />Składniki (na 8 szklanek):<br /><ul><li> 1 biszkopt, upieczony chociażby z <a href="http://puszka.pl/przepis/5761-biszkopt_weganski-bez_jajek_.html">tego</a> przepisu</li><li>2 op. silken tofu</li><li>1/2 szkl. cukru pudru</li><li>1 łyżeczka esencji waniliowej lub kilka kropel aromatu wanilinowego</li><li>2 filiżanki mocnej czarnej kawy (parzyłam w kawiarce)</li><li>2 łyżki ciemnego rumu</li><li>kakao, kawa rozpuszczalna drobnogranulkowana i starkowana gorzka czekolada do posypania</li></ul><br />Biszkopt dzielimy na małe kawałki, prostokąty lub kwadraty , które będą pasowały do pucharków. Tofu, cukier puder i wanilię miksujemy na gładką masę. Kawę mieszamy z rumem i nasączamy nią biszkopty.<br />Następnie warstwami w każdym pucharku nakładamy biszkopt i masę serową. Całość zwieńczamy posypką kakaowo-kawową i wiórami czekoladowymi.<br /><br /><div style="text-align: center;">***<br /></div><br />Miałam przez chwilę pomysł, aby ogarnąć tofu i dzisiaj znowu je przyrządzić.<br />Jednak pomysł przegrał walkę z butelką zimnej hopcoli , która towarzyszyła mi przy całodniowym tańcu i śpiewach z genialną Madonną. Idę tańczyć dalej, a co!<br /></div><br /><br /><iframe width="560" height="349" src="http://www.youtube.com/embed/7ZqK9Bu3NwU" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-85005840343706335892011-07-07T08:47:00.001-07:002011-07-07T10:35:40.625-07:00Comeback.<div style="text-align: justify;">Nie było mnie tutaj równe trzy miesiące. Dlaczego tak się stało? Otóż, muszę Wam przyznać, że prowadzenie tego bloga po prostu mi się znudziło.<br />I tyle.<br /><br />Próbowałam podejmować próby jego urozmaicenia.<br />Na początku zagłębiałam się totalnie w nowe zajawki kulinarne, poszukiwałam innych smaków, rozwiązań, strategi gotowania czy pieczenia i dzieliłam się tym z Wami . To jednak było za mało. Zaczęło mnie wkurzać to, że ten blog powoli stawał się jałową książką kucharską, bowiem coraz częściej wpuszczałam suche przepisy ze zdjęciem, zamiast czegoś prawdziwego od siebie. Moje życie było i jest o wiele bardziej urozmaicone niż to, co było tutaj widać.<br /><br />Wpadłam zatem na nowy pomysł, w którym chodziło mniej więcej o to, aby dokonać pewnej rewolucji i nadać temu, co się w tym miejscu dzieje , wymiar bardziej konkretny niż tylko machanie łyżką w garnku. Wpadło kilka tekstów, refleksji, rozkmin. O sprawach dla mnie ważnych. O sprawach , w których tkwię po uszy. Napisanych w lekkim wydaniu, bez tego całego bagażu terminologii, definicji, analiz. Chciałam odskoczni dla siebie, ale też żeby ta odskocznia dała coś Wam.<br />Lecz o wiele większe rewolucje zaczęły dziać się w moim życiu prywatnym (a teraz nastąpiło - jakby to ująć - totalne ich zagęszczenie:) ) i przyczyniło się to do wielu, wielu zmian. Nie miałam już totalnie ochoty na przebywanie w internecie w ogóle.<br />Zatem pojawił się w mojej głowie nowy pomysł rozwiązania kwestii blogowej - eksterminacja jego zawartości i związany z tym delete z wirtualnego świata .<br /><br />Zdecydowałam , że trzeba z tym jednak poczekać. Mam niestety taką dziwną przypadłość, że pewne decyzje muszą u mnie poleżeć trochę w głowie, bo czasem po dwóch dniach przychodzą zmiany i potem ciężko anulować coś, czego już się dokonało czy też na co się pozwoliło, itp. Znając troszkę swoją niemoc decyzyjną w owym okresie, spowodowaną totalnie kalejdoskopowymi zmianami życiowymi, stwierdziłam , że odczekam.<br />Pomyślałam sobie, że jednak blog ten dla kogoś może stanowić kopalnię przepisów, porad. Dla mnie samej stał się też swego rodzaju zapisem pewnego wycinka ostatnich dwóch lat mojego życia.<br /><br />Pomyślałam sobie, że daje nam trzy miesiące. Niech sobie blog posiedzi w spokoju i zobaczymy , co będzie dalej.<br /><br />Ja przez ten czas cieszyłam się pomieszkiwaniem w nowym miejscu. Dalej gotowałam i dużo piekłam. Najwięcej dla ludzi, z którymi zamieszkałam. I spędzanie czasu z nimi, poznawanie się i budowanie zajebistych więzi najbardziej zaczęły mnie fascynować.<br />W kwietniu rzuciłam pracę w księgarni, bo już po prostu zgromadziłam dostateczną ilość pieniędzy. W maju miałam wyjechać daleko i na długo w podroż planowaną już od roku. Nie wyjechałam i nie będę podawać wszystkich powodów. Powiem Wam tylko, że wkręciłam się totalnie w to miejsce, w którym zaczełam pomieszkiwać i mocno zżyłam się z ludźmi, którzy się z nim wiążą. I chciałam wkręcać się dalej, więc udało się zamieszkać tutaj na stałe.<br />O ile mieszkanie na skłocie można określić mianem stałego:)<br />Urządziłam się. Powoli wracam do aktywizmu. Zaczęłam znowu słuchać muzyki i pochłaniam ogromne ilości filmów, bo ponad rok nie miałam na to zwyczajnie ochoty. Dzieje się tyle, że czasem nawet nie mam czasu usiąść do książki, a nadal gromadzę ich całe stosy .<br /><br />No i dzisiaj mijają trzy miesiące.<br /><br />Po upływie tego czasu stwierdziłam, że kliknięcie na monitorze magicznego "skasuj bloga" to strasznie trudna robota. Rozleniwiłam się teraz strasznie i nie chce mi się przesunąć na ten napis kursora myszki . A żeby jeszcze kliknąć... Dajcie spokój.<br />Wybaczcie mi tą niesubordynację. Przecież powszechnie wiadomo, że to normalna reakcja organizmu, bo skoro człowiek nie pracuje zarobkowo 8 godzin dziennie, nie studiuje dla papieru, a całymi dniami angażuje się w jakieś dziwne działania lub po prostu wczasuje na leżaku z krzyżówką i sokiem, to tak się dzieje.<br /><br />Mam zatem totalnie złą wiadomość dla Was - w takim rozleniwionym i zarazem błogim stanie odzyskiwania swojego życia, wracam do prowadzenia bloga. I co najgorsze - bez żadnych planów i założeń dotyczących jego prowadzenia.<br /><br />Będzie to, co będzie.<br />To, co ślina na język przyniesie.<br />To, co w głowie i sercu siedzi.<br />To, co spadło na talerz z garnka lub też wypadło ze śmietnika do koszyka.<br /><br />A teraz impreza powitalna. Tańczymy, moi mili Państwo!<br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvZKcJrYctYJUM8t1l7uY2o9exn5bJw6gg6DlQC6ig4Y075dZjDyL__0XcWuXlmeeHwJ4QQbXqeyeniDK_6oPHaWo9cLsyJ6E-cdHDy8ir4m4C3baIBQpbh8CQLUopMVM5XYsELibfUxM/s1600/1.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 316px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhvZKcJrYctYJUM8t1l7uY2o9exn5bJw6gg6DlQC6ig4Y075dZjDyL__0XcWuXlmeeHwJ4QQbXqeyeniDK_6oPHaWo9cLsyJ6E-cdHDy8ir4m4C3baIBQpbh8CQLUopMVM5XYsELibfUxM/s400/1.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5626653967162801906" border="0" /></a><br /></div><br /><br /><iframe src="http://www.youtube.com/embed/aj8HLPIP1SA" allowfullscreen="" frameborder="0" height="390" width="480"></iframe>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-9237736908396028202011-04-07T04:44:00.000-07:002011-04-07T04:49:51.410-07:00Zapraszamy na pokazy Bold Native.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPiK5VzhyZS13axywQy0YQsr33gJoxlC2oSz2TM8ykYqWMuBnYl3O9A4HJc2AE9ytV4-afXNDW_ll_WL7PDE-7Wc-oVBAOR3rzP7V980cpDSj8W_3s8YAZLgyi9Hpm6UsvdPom3HqB82s/s1600/boldnative3_1300783790.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 282px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPiK5VzhyZS13axywQy0YQsr33gJoxlC2oSz2TM8ykYqWMuBnYl3O9A4HJc2AE9ytV4-afXNDW_ll_WL7PDE-7Wc-oVBAOR3rzP7V980cpDSj8W_3s8YAZLgyi9Hpm6UsvdPom3HqB82s/s400/boldnative3_1300783790.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5592806964657921330" border="0" /></a><br /><div style="text-align: justify;">Tak się składa, że jestem troszkę w to zamieszana, więc puszczam informacje w obieg. Już dzisiaj pokaz na Rozbracie, a poniżej lista miast - rozsyłajcie info po znajomych i przybywajcie tłumnie. Oprócz pokazu przewidziana prelekcja połączona z dyskusją na temat kwestii praw/wyzwolenia zwierząt oraz strategii działania.<br /><br /><br />Bold Native to film fabularny o wyzwoleniu zwierząt, opowiedziany przez pryzmat filmu-drogi. Obraz ten opowiada historię aktywisty prozwierzęcego, zaangażowanego w akcje bezpośrednie wymierzone w farmy i laboratoria odpowiedzialne za cierpienia zwierząt. W wyniku swojej działalności staje się on celem FBI, które oskarża go o terroryzm na podstawie przyjętego niedawno Animal Enterprise Terrorism Act (AETA). W szerszym konspekcie film porusza kwestie łamania praw zwierząt, bezwzględności korporacyjnej polityki i korupcji przemysłu.<br /></div><br /><br /><iframe title="YouTube video player" width="560" height="349" src="http://www.youtube.com/embed/EB0ITQfWjfk" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br /><br />7.04<br />Poznań:<br />Squat Rozbrat<br />ul.Pułaskiego 21a<br />19:00<br /><br />8.04<br />Piła:<br />Klub Peron<br />ul. Zakopianska 6<br />16:00<br /><br />9.04<br />Toruń:<br />Pilon anarcho bar<br />Bulwar Filadelfijski fort A1<br />17:00<br /><br />10.04<br />Warszawa:<br />Kawiarnia Czarny Punkt<br />ul. Elbląska 9/11<br />18:00<br /><br />11.04<br />Łódź:<br />Kino MuBa:<br />Ul. Targowa 1/3, B. 24<br />20:00<br /><br />13.04<br />Kraków:<br />Kawiarnia Naukowa<br />ul. Jakuba 29-31<br />19:00ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-78389486605503899522011-03-07T05:15:00.000-08:002011-03-07T05:21:07.025-08:00Konkurs na projekt plakatu zaangażowanegoSzczegóły jak na plakacie . Jeszcze macie trochę czasu, aby wykazać się twórczo, zatem do dzieła.<br /><br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://img580.imageshack.us/img580/7383/plakatnakonkurstermin13.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 566px; height: 800px;" src="http://img580.imageshack.us/img580/7383/plakatnakonkurstermin13.jpg" alt="" border="0" /></a>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-63223038456116794812011-02-17T13:42:00.000-08:002011-02-17T14:17:29.956-08:00Szowinizm gatunkowy : widmo antropocentryzmu.<div style="text-align: justify;">Dawno nie pojawiło się nic konkretnego na tym blogu, więc podjęłam decyzję, aby trochę go rozruszać . Pojawia się w tym momencie mój tekst, przedrukowany z ostatniego zina , którego wydaliśmy. Chciałabym, aby był też początkiem poważniejszej transformacji, jaką przejdzie blog w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
<br />Powiem krótko - wkurwia mnie już do granic możliwości zestawianie mojej osoby z żarciem i gotowaniem, co ma miejsce ostatnimi czasy. Pomimo tego, że bardzo lubię to robić, nie jest to moja jedyna aktywność życiowa i nigdy też nie była. Powiedziałabym nawet, że od dłuższego czasu gotowanie stanowi margines moich zainteresowań. Działam od dawna na wielu różnych polach i blog okołokulinarny miał być radosną odskocznią dla relaksu. Teraz widzę, że odbierana jestem przez pryzmat zawartości garnka, koloru talerzy czy dobrego ujęcia kotleta.
<br />
<br />Niektórych zapewne zmartwi to, że ilość publikowanych przepisów drastycznie spadnie. Takie osoby szczególnie zapraszam, żeby złapały stopa /wsiadły w pociąg do Poznania . Pogotujemy wspólnie, porozmawiamy o pierdołach i o konkretach . Nie spędzajcie całych dni przed monitorami tylko zacznijcie przenosić te kontakty w rzeczywistość. I dużo czytajcie, otwierajcie szeroko oczy i nadstawiajcie uszy. Nie samym jedzeniem człowiek żyje.
<br />
<br />Poniżej parę słów na temat szowinizmu gatunkowego, o którym uważam wciąż mówi się i pisze zbyt mało. A jeszcze mniej dyskutuje jako o problemie, który trzeba konkretnie zwalczać. Przeczytaj, przemyśl i zadziałaj!
<br /><div style="text-align: center;">
<br />***
<br />
<br />
<br /></div><div style="text-align: center;">Szowinizm gatunkowy : widmo antropocentryzmu.
<br /> <meta equiv="CONTENT-TYPE" content="text/html; charset=utf-8"> <title></title> <meta name="GENERATOR" content="OpenOffice.org 3.2 (Linux)"> </div><style type="text/css"> <!-- @page { size: 21cm 29.7cm; margin: 2cm } P { margin-bottom: 0.21cm } --> </style> <p style="margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">W dzisiejszym świecie eksploatacja zwierząt jest na porządku dziennym. Większość społeczeństwa biernie przystaje na taki stan rzeczy, tłumacząc go realizacją podstawowej konieczności życiowej. W odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie, wykorzystywanie zwierząt zostało uprzemysłowione. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie każdego dnia na całym świecie rodzą się miliony nowych istot , a kolejne miliony są zabijane . Wszystko ubrane zostało w ładne słowa. Przełom w medycynie, dobroczynny eksperyment naukowy , nowa szczepionka, szykowny płaszcz, nieprzemakalne buty, pieczeń z jabłkami, jogurt truskawkowy, krem z koenzymem Q10. </p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">I nie chodzi tutaj bynajmniej o deklaracje, tak często podnoszone jeśli stawiane są pytania dotyczące stosunku do zwierząt, że ludzie je szanują, że opiekują się psami i kotami, że nawet zabierają je do fryzjera i podają przysmaki likwidujące próchnicę. W gruncie rzeczy nie chodzi tutaj o wybiórcze akty dobrej woli, ale o całokształt codziennych praktyk, bo to one są rzeczywistością. Czynności i wybory ludzi są dla zwierząt wyrokiem. To społeczeństwo powołuje do istnienia te zwierzęta. Te zwierzęta , których życie i śmierć człowiek wykorzystuje z ogromną inwencją dla własnych potrzeb, są uprzedmiotowione. Są produktem, przedmiotem handlu, narzędziem, surowcem, towarem, zasobem naturalnym, liczbą. Zwierzę to rzecz. Sytuacji tej nie zmieniły i nie zmienią puste paragrafy głoszące magiczne słowa „zwierzę nie jest rzeczą”, zawarte w niemalże wszystkich ustawach , deklaracjach i kodeksach postępowania dotyczących praw zwierząt . Sytuacji tej nie zmienią też jałowe dyskusje w ciasnych salach uniwersytetów , skupiające się w głównej mierze na wypracowaniu nowego języka, próbującego opisywać aktualny stan wiedzy na temat relacji ludzie i nie-ludzie. Sytuacji tej nie zmieni odgórny nakaz bezmięsnych poniedziałków i postulat zmniejszenia liczby zwierząt poddawanych eksperymentom o 30 %. Co więcej , sytuacji tej nie zmieni także rosnąca ilość ludzi w koszulkach „meat free” czy „go vegan”. Każda z powyżej opisanych sytuacji to tylko próby zmiany obecnej sytuacji, które w pojedynkę nie zdadzą się na nic. I na pewno niewiele zdziałają, jeżeli nie nastąpią zmiany podstawowe – zmiany dotyczące postrzegania relacji człowiek i inne zwierzęta. </p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">Bez rozpoznania i nazwania tej sytuacji, rozmowa o statusie moralnym innych zwierząt i naszym stosunku do nich nie ma sensu. Pierwszym problemem jest dostrzeżenie przez każdego z nas tego utrwalonego silnie w tradycji schematu zwierzęcia- przedmiotu . Nie jest to rzeczą łatwą, bowiem antropocentryzm jest tak silnie zakorzeniony w naszej kulturze , że staje się niemal przezroczysty. Przekonanie o nadzwyczajnym powołaniu człowieka i jego szczególnym statusie władcy świata jest dla większości z nas rzeczą oczywistą i stąd brak potrzeby kwestionowania czegokolwiek. Rzadko więc takie stanowisko poddawane jest analizie, refleksji, jeszcze rzadziej bywa negowane, niezmiernie rzadko powstają istotne projekty jego zmian. Faworyzujemy nasz gatunek, uzurpujemy sobie prawo do podporządkowania wszystkiego naszemu interesowi i w konsekwencji rościmy sobie prawo do ekspansji , eksploatacji i eksterminacji innych bytów. Czy aby na pewno tędy droga? Proponuję przemyśleć jeszcze raz status człowieka oraz jego siłę wobec innych istot, żywiołów , przyrody. Zestawmy siebie samych z resztą i zastanówmy się, czy naprawdę jesteśmy najsilniejsi ? Czy przypadkiem nie jesteśmy jednym z wielu istnień na tej ziemi? Skąd ten brak pokory i chciwość wobec otaczającego nas świata? Przyznajmy się w końcu sami przed sobą, że nasz świat i nasze osiągnięcia nie są czymś szczególnym . Każdy gatunek może poszczycić się osiągnięciami , ale także nie jest wolny od błędów. Jesteśmy jednymi z wielu elementów skomplikowanej układanki, jaką jest świat. Po uświadomieniu sobie tego, dojdziemy do prostego wniosku, że nie stanowimy „korony stworzenia” i nie mamy prawa gospodarować całym światem . Przejdźmy zatem do analizy pewnej sytuacji. Sytuacji, za którą jesteśmy odpowiedzialni, ponieważ to my do niej dopuściliśmy , zaburzając równowagę natury. </p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">Otóż , żyjemy w świecie gatunkowego szowinizmu. Jako ludzie przypisujemy sobie cudowne właściwości i wywyższamy siebie ponad inne zwierzęta, negując ich wkład w funkcjonowanie tego ekosystemu . Boimy się objąć naszą moralnością również inne istoty żywe, tłumacząc to bezpodstawnie koniecznymi potrzebami życiowymi (jedzenie, odzież, nauka , rozrywka – krąg można rozciągać do woli, a weganie uparcie pokazują , że można się bez tego obejść ). Wszystkie nasze czyny zawsze staramy się wybielać „w imię dobra ludzkiego”, jednocześnie uprzedmiotawiając istoty , które przez nie cierpią. To bardzo wygodne stanowisko, ponieważ pozwala ładnie wytłumaczyć każdemu dziecku istnienie przemysłu mięsnego i mleczarskiego, testy na zwierzętach , noszenie skórzanych butów, polowania. Zastanówmy się tak naprawdę , czy przypadkiem nie oszukujemy samych siebie, nazywając siebie zaawansowaną technologicznie cywilizacją , jednocześnie dalej babrając się w krwi? Powiedzmy wprost - w tej zaawansowanej cywilizacji nie ma dzisiaj tzw. konieczności życiowej, która zmuszałaby nas do zabijania, aby przeżyć. Za to pojawia się inna konieczność – konieczność uświadomienia sobie tego, że można zbędne cierpienie i zło zlikwidować. Uświadomienia sobie także i tego, że fakt, iż ktoś jest człowiekiem nie stawia go od razu przed wszystkimi innymi zwierzętami na tej planecie. </p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">Kiedy właściwie mamy do czynienia z szowinizmem gatunkowym ? Obecny on jest wszędzie tam, gdzie dyskryminacja zachodzi wyłącznie na tle przynależności gatunkowej. Przykładem jest tutaj niewolnicza praca słonia w cyrku, szczur ze sztucznie wywołaną otyłością w celu badania jej rozwoju u ludzi, podawanie hormonów zamkniętej w boksie krowie, aby jej mlekiem codziennie zalewać płatki kukurydziane. Dzieje się tak zawsze wtedy, kiedy kiedy członkowie danego gatunku wykazują moralnie istotne cechy, które powinny być podstawą odpowiednich praw, a mimo praw tych nie otrzymują. Udajemy , że nie słyszymy ich krzyku i dziękujemy w duchu, że nie potrafią się z nami komunikować. Ale niezaprzeczalny jest właśnie ten fakt, że wiele istot nienależących do gatunku ludzkiego ma pewną bardzo ważną i moralnie znaczącą cechę - zdolność do odczuwania cierpienia. W ostatnich latach przez wielu badaczy podkreślana jest coraz bardziej także zdolność do doznawania szczęścia oraz pojęcie jakości życia (w odniesieniu do wszystkich istot). Dlaczego mówię tutaj o badaczach? Otóż szowinizm gatunkowy, inaczej gatunkowizm (ang. speciecism ) to pojęcie, które już prawie 40 lat temu na stałe weszło w obręb etyki . I to właśnie uświadomienie sobie szowinizmu gatunkowego jest kluczowe dla ruchu wyzwolenia zwierząt, który zataczając coraz szersze kręgi obejmuje różne dziedziny twórczości i nauki z filozofią, etyką, ekologią, polityką i socjologią na czele</p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">I w oparciu o te informacje, głównym naszym zadaniem – jako ludzi walczących o prawa innych zwierząt, staje się przede wszystkim zwalczanie szowinizmu gatunkowego. Zakwestionowanie tego utrwalonego przez wieki traktowania zwierząt nie-ludzkich jako przedmiotów, istot niższych i przez to podległych interesowi człowieka, powinno stanowić punkt wyjścia do walki o wyzwolenie zwierząt. I zadanie to nie jest skierowane tylko i wyłącznie do sfery nieuświadomionych konsumentów kiełbas. Niestety problem dotyczy też wielu obrońców praw zwierząt czy wegetarian , a nawet wegan, którzy podchodzą do kwestii zwierząt nie-ludzkich z czysto antropocentrycznego punktu widzenia. Działania wielu organizacji skupiają się na opiece i trosce nad zwierzętami – przedmiotami , a nie na faktycznej walce o ich emancypację i upodmiotowienie. Działania te opierają się na niczym innym jak na realizacji własnych potrzeb i interesów przy zagwarantowaniu minimalizacji cierpienia i eliminacji złego traktowania nadal eksploatowanych żywych przedmiotów. Ten sam problem tyczy się także wielu tzw. „miłośników zwierząt” i ludzi, którzy wyeliminowali odzwierzęce składniki ze swojej diety. Kiedy przy obraniu takiej drogi życiowej , kierujemy się tylko wrażliwością i sentymentalizmem, nie zwracając uwagi na mechanizmy odpowiedzialne za takową sytuację i nie kwestionując ich , to tak naprawdę nasza rezygnacja ze schabowego nie przyniesie wymiernych korzyści. Decyzje motywowane dobrą wolą w stosunku do „biednych i słabych zwierzątek” nie są i nie będą poważnie odbierane przez resztę społeczeństwa i na zawsze pozostaną w repertuarze roszczeń „wrażliwców”. Stając się antygatunkowistami nie musimy kochać wszystkich żyjątek na tej planecie, ale powinniśmy uszanować ich istnienie i nie odbierać im podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Jest to sytuacja analogiczna do walki z rasizmem czy seksizmem – nie litujemy się nad dyskryminowanymi ludźmi, ale po prostu przestajemy ich dyskryminować i uczymy tego innych. </p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">Oczywiście może pojawić się pytanie, kiedy mówi się komuś o przełamaniu szowinizmu gatunkowego. A co jeśli moje dalsze życie jednak zależałoby od zabicia innych zwierząt? Dzieje się tak chociażby wtedy, kiedy stajemy przed dylematem wzięcia leku na nieuleczalną chorobę , który został przetestowany na zwierzętach nie-ludzkich. Dzieje się tak także i wtedy, kiedy mamy do wyboru zabić zwierzę, które nas atakuje albo dać mu się pożreć. Wybór zawsze należy do Ciebie, ale większość osób ratowałoby własne życie , bo do tego kieruje nas instynkt. Poza tym, w obecnym momencie nie jesteśmy w stanie stuprocentowo odciąć się od eksploatacji zwierząt, ponieważ walka o to wymaga długiej i żmudnej pracy. Takie dylematy pojawiają się dzisiaj, bowiem dzisiaj nie mamy w wielu sytuacjach alternatyw. I wielu szowinistów gatunkowych od razu by powiedziało, że decyzja o poświęceniu zwierzęcia a nie siebie lub swojego bliskiego, podjęta przez osobę uważająca się za nieszowinistę , to czysta hipokryzja . Jednak wskażmy na pewną analogiczną sytuację - czy nazwiemy mordercą kogoś , kto zabija człowieka we własnej obronie? Nie. Czy nazwiemy mordercą kogoś , kto zabija drugiego człowieka bezpodstawnie? Tak. Wystarczy tylko w odpowiednie miejsca wstawić hasło gatunkowizm i odpowiedź na zarzut hipokryzji nasuwa się sama. </p> <p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">Trzeba zatem jeszcze raz podkreślić, że wiele z takich dylematów przestałoby istnieć, gdyby były alternatywy. Przykładem jest dzisiaj chociażby wyeliminowanie mięsa i innych produktów odzwierzęcych z diety i codziennego życia. Mamy wybór , bo w pewnym momencie pojawiło się zapotrzebowanie na alternatywy. Niestety, dzięki nieustannemu przekonaniu o wyższości człowieka nad innymi zwierzętami nadal dochodzi do masowych mordów w imię zdobywania pożywienia, mody, nauki - jednak im bardziej będziemy naciskać, tym więcej alternatyw będzie się pojawiać. I kiedyś dojdziemy do punktu, w którym eksperymenty na zwierzętach, rzeźnie, fermy futrzarskie będą już tylko ponurym fragmentem naszej historii.
<br /></p><p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY"><span style="font-size:85%;"><span style="font-style: italic;">Let's taste a revolution! nr 3. Zima 2010. </span></span>
<br /></p><p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY"></p><p style="margin-top: 0.49cm; margin-bottom: 0.49cm;" align="JUSTIFY">
<br />
<br /></p> <p style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></p>
<br /></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-54571329423089036472011-02-12T12:55:00.000-08:002011-02-12T13:18:45.846-08:00Amarantusowe ciasteczka lodówkowe.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfFE4wTEEh7tmveIhbaD9cdVUCAstlNLQBGibob09XqnPCIBVB5xPjNzZ7TiEoBZYOrXIEhn8Q0tv1tWxAk79DDCgCC5YB6VytRtfwZ4L1gIple86SbCUfSmhrU5tywgUzrCzZDU3_Ql4/s1600/CIMG8836.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfFE4wTEEh7tmveIhbaD9cdVUCAstlNLQBGibob09XqnPCIBVB5xPjNzZ7TiEoBZYOrXIEhn8Q0tv1tWxAk79DDCgCC5YB6VytRtfwZ4L1gIple86SbCUfSmhrU5tywgUzrCzZDU3_Ql4/s400/CIMG8836.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5572909990842174306" border="0" /></a><br /><div style="text-align: justify;">Zdecydowanie za mało jem amarantusa. Mam dwie paczki i jakoś nie widać, aby się ruszały. Zmieniam ten obleśny nawyk niepamiętania o dobrociach ukrytych w zakamarkach szafy i teraz dosypuje go do wszystkiego.<br />Dlaczego mamy jeść amarantus i co to do cholery jest?<br />Amarantus , inaczej szarłat jest po prostu zajebisty. I ten argument powinien wystarczyć :) Dość neutralny w smaku, komponuje się ze słodkim i słonym. Możecie go jeść w oryginalnej postaci - czyli ugotowanej kaszki lub w postaci płatków błyskawicznych czy poppingu ("dmuchane" ziarna). Mi najbardziej pasuje to, że ponoć ma w sobie komplet aminokwasów egzogennych i bardzo dużo żelaza. Dla spragnionych kompetentnej informacji, pozwolę sobie zacytować słowa <a href="http://www.najpiekniejsza.pl/zdrowie/zdrowie/amarantus.html">stąd</a>:<br /><br /><p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">Amarantus, to przede wszystkim niezwykle cenne źródło białka. Okazuje się, że w nasionach jest go więcej niż w mleku, w dodatku białka posiadającego wszystkie aminokwasy egzogenne (zwłaszcza dużo lizyny). Na korzyść przemawia również dobra równowaga pomiędzy aminokwasami zasadowymi i siarkowymi. Co więcej jest to białko o niezwykle wysokim stopniu przyswajalności, którego ilość podczas odpowiednich procesów technologicznych nie obniża się. Jego wartość wynosi 75%. Dla porównania wartość białka zawartego w kukurydzy wynosi 44%, w soi 68%, w mięsie 70%, w mleku 72%. Najwyższą wartość białka (nawet powyżej 90%) osiągają ziarna i przetwory z amarantusa zmieszane z tradycyjnymi zbożami, np. z płatkami owsianymi. </span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;"><strong>Cenne kwasy tłuszczowe</strong></span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">W nasionach znajduje się również dużo jedno- i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, ze sporym udziałem bardzo cenionych ze względów zdrowotnych kwasów GLA (tak licznie zgromadzonych np. w wiesiołku). Ich obecność przyczynia się znacznie do poprawy zdrowia, zwłaszcza do obniżenia poziomu cholesterolu. Nie bez znaczenia jest również obecność błonnika, który nie tylko wpływa na kształtowanie odpowiedniego poziomu cholesterolu, lecz poprawia perystaltykę jelit i oczyszcza przewód pokarmowy. </span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;"><strong>Niezastąpione pierwiastki </strong></span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">Amarantus jest źródłem wielu składników mineralnych, zwłaszcza wapnia (250 mg/100 g nasion), fosforu, potasu i magnezu. Spożycie 100 g nasion amarantusa pokrywa 1/3 dziennego zapotrzebowania na wapń. Pod względem ilości żelaza (15 mg w 100 g nasion) bije na głowę niemal wszystkie rośliny, z osławionym szpinakiem włącznie, co z powodzeniem można wykorzystywać w stanach anemii, a także w diecie kobiet ciężarnych potrzebujących w tym okresie szczególnie dużo tego pierwiastka. Włączenie do jednego posiłku dziennie dania przygotowanego z nasion amarantusa całkowicie pokrywa zapotrzebowanie na żelazo. Pod względem witamin występuje ich tyle samo co w innych zbożach. </span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;"><strong>Ziarno lekkostrawne i bogate w błonnik </strong></span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">Amarantus jest produktem nie tylko wyjątkowo odżywczym, ale także lekkostrawnym. Zawdzięcza to <a target="_blank" href="http://m.in/">m.in</a>. niezwykle drobnej frakcji skrobi. Jest ona pięć razy łatwiej strawna od – uznawanej dotąd za lekkostrawną - skrobi zawartej w kukurydzy; dlatego amarant można spożywać nawet na krótko przed wysiłkiem fizycznym lub umysłowym, np. przed egzaminem, treningiem czy zawodami. Wysoka wartość odżywcza i energetyczna sprawia, że dania lub chrupki z amarantusa znalaz</span><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">ły się w diecie osób uprawiających duży wysiłek fizyczny (sportowcy, komandosi).</span></p> <p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">W porównaniu z innymi zbożami zawiera stosunkowo dużo błonnika, zawiera go więcej nawet niż słynne otręby owsiane. Znacząca obecność włókna stawia tę roślinę w rzędzie produktów przeciwdziałających chorobom układu krążenia. Zawiera też takie substancje jak skwaleny, opóźniające procesy starzenia organizmu i antyoksydanty przeciwdziała</span><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;">jące chorobom nowotworowym.</span></p><p style="margin: 1ex;"><br /></p><p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU-RNLn3T05Tlxdf387k2-DDpP50YLlG-50u_GsrPciS95c5NgiIjXdGdCrA7RtA9GnABJ3pQrTeaBY1f6Mm-Pu5TW3R5VJhctEZ8e5FLfvAtg2DUS8E4a-zFAmeujb6Xie2BqBXD0bxY/s1600/amaranth.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 266px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU-RNLn3T05Tlxdf387k2-DDpP50YLlG-50u_GsrPciS95c5NgiIjXdGdCrA7RtA9GnABJ3pQrTeaBY1f6Mm-Pu5TW3R5VJhctEZ8e5FLfvAtg2DUS8E4a-zFAmeujb6Xie2BqBXD0bxY/s400/amaranth.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5572914742892566930" border="0" /></a></span></span></p><p style="margin: 1ex;"><br /></p><p style="margin: 1ex;"><br />Przepis na około 12 sztuk :<br /></p><ul><li>5 łyżek syropu złocistego lub innego płynnego wegańskiego słodzidła</li><li>1 łyżeczka oleju</li><li>1 szkl. poppingu z amarantusa</li><li>1/2 szkl. zmielonych orzeszków ziemnych</li><li>1/2 szkl. sezamu</li><li>trochę pokruszonej gorzkiej czekolady</li></ul><p style="margin: 1ex;"><br />Syrop z oliwą podgrzewamy w rondelku. W tym czasie prażymy na suchej patelni orzechy i sezam. Zawartość patelni dodajemy do rondla , dosypujemy amarantus i energicznie mieszamy . Potem dodajemy pokruszoną czekoladę i dokładnie łączymy wszytkie składniki. Jeszcze ciepłe wykładamy na lekko natłuszczoną prostokątną blaszkę i rozsmarowujemy na grubość około 1 cm. Przykładamy folię aluminiową i obciążamy deseczką, wstawiamy do lodówki na godzinę. Potem kroimy i podajemy od razu . </p><p style="margin: 1ex;"><span style="font-family:Verdana;font-size:78%;"><br /></span></p></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-61218103630527110802011-02-10T12:09:00.000-08:002011-02-10T14:19:51.825-08:00Francuska tarta z warzywami i nibyserem.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR6D3slHUwGsyM3EUC0GIiVQEwOpfDEs0xc49Y5zyWh_7rQNBKDr_juGsI4RFjwu_N2WraPCSCcJ5gyPWxuyPsfStSCGKS3I9ljFWpHLZKHluJcDgxV6Q4QdT_0qOW4Pw75sH_8RJkmU8/s1600/CIMG8825.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR6D3slHUwGsyM3EUC0GIiVQEwOpfDEs0xc49Y5zyWh_7rQNBKDr_juGsI4RFjwu_N2WraPCSCcJ5gyPWxuyPsfStSCGKS3I9ljFWpHLZKHluJcDgxV6Q4QdT_0qOW4Pw75sH_8RJkmU8/s400/CIMG8825.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5572187303891955954" border="0" /></a><br /><br /><div style="text-align: justify;">Pieczone obiady!!!<br />Pisałam już w poprzednim poście, że dostęp do piekarnika jest , więc cześciej bedą takie specjały gościć na tym blogu. Teraz przepis na najprostszą na świecie tartę. Zaopatrzcie się tylko w gotowe ciasto francuskie (większość tych tańszych jest vegan, ale sprawdźcie skład), ulubione warzywa i do dzieła. Ja użyłam tego, co było pod ręką - kawałek brokuła, 1 mała marchewka, 1 cebulka i mała cukinia.Cały sekret tkwi w sosie , pod którym owe warzywa zapiekacie. Jest bardzo prosty w przygotowaniu i stanowi ulepszoną wersję kremu z nerkowców, a przepis na niego podawałam <a href="http://ilovetofu-cb.blogspot.com/2010/11/tarta-warzywna-z-sosem-nerkowcowym.html">tutaj</a>.<br /></div><br /><br />Nibyserowy sos nerkowcowy :<br /><ul><li>1/2 szkl. nerkowców, namoczonych w wodzie na minimum pół godziny</li><li>2 łyżki oleju</li><li>2 czubate łyżki płatków drożdżowych</li><li>szczypta soli</li><li>świeżo mielony czarny pieprz , słodka papryka mielona, zioła prowansalskie</li><li>woda</li></ul><br />Wszystkie składniki miksujemy, powoli dolewając niewielkie ilości wody . Musimy uzyskać konsystencję zbliżoną do serka topionego . Polewamy warzywa ułożone na cieście (ważne jest, aby nie zgniatać ciasta francuskiego ani nie przyklejać go do blaszki - po prostu delikatnie ułożyć) i pieczemy 20 minut w temperaturze 180 stopni C.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLB8rjG2PLCANlThc9IvDFqo1fu4zWB0RMya8qfpIUhMPpy2KalpFqbX-YJ3QgUgiHzcACuS7Vz4nABI-CPlMJIwDQnubgJtl3Tc8VTz_ujlKLnq6N7CinaXJY532qonMvyASVtsvvYw8/s1600/CIMG8817.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 300px; height: 400px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLB8rjG2PLCANlThc9IvDFqo1fu4zWB0RMya8qfpIUhMPpy2KalpFqbX-YJ3QgUgiHzcACuS7Vz4nABI-CPlMJIwDQnubgJtl3Tc8VTz_ujlKLnq6N7CinaXJY532qonMvyASVtsvvYw8/s400/CIMG8817.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5572186546892933810" border="0" /></a><br />I w ramach wyjaśnienia - nie, nie robiłam ciasta sama :) Mąka jest na stole, ponieważ chłopak robił domowy makaron na lasagne (jak dla mnie jest mistrzem domowego makaronu, więc jakoś musiałam to zaakcentować na tym blogu) . Przepis na lasagne jutro.ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-47350367727381023292011-02-10T10:17:00.000-08:002011-02-10T10:40:34.556-08:00Mango koktajl z płatkami owsianymi.<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS34hkHCzOrCbhjOPTXv-SbdlxIfGGqbqhNnBezGyrMjA2O6d2FJDJSqmVCde3oPi48cQFx0C8tn8n_aH_Duu_KTqaL49yxsRjTRg8OxgSJ_roDDs_KJMRFqSY8bZx4OHV6ietGCEe8gk/s1600/CIMG8812.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhS34hkHCzOrCbhjOPTXv-SbdlxIfGGqbqhNnBezGyrMjA2O6d2FJDJSqmVCde3oPi48cQFx0C8tn8n_aH_Duu_KTqaL49yxsRjTRg8OxgSJ_roDDs_KJMRFqSY8bZx4OHV6ietGCEe8gk/s400/CIMG8812.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5572130940819783650" border="0" /></a>
<br /><div style="text-align: justify;">Troche mnie tutaj nie było, a to wszystko za sprawą przeprowadzki i ogarniania nowego miejsca pomieszkiwania (a gratis z nim jednej niesfornej kotki). Nie oznacza to wcale, że w ogóle nie gotowałam przez ostatnie kilka dni. Trochę przepisów się uzbierało , więc z miejsca wrzucę kilka pod rząd. Co najważniejsze - mam teraz stały dostęp do piekarnika, aha aha. A to oznacza, że ze znajomymi kilogramami pochłaniamy pieczone warzywa śmietnikowe i jest cudownie. Jeszcze cudowniejsze jest to, że można piec w każdym momencie, bez konieczności wyprawy przez pół miasta.
<br />
<br />Najpierw koktajl. W sumie nie trzeba go specjalnie zachwalać, po prostu zróbcie go i przekonajcie się sami. Oczywiście polecam odwiedzać śmietniki, bo teraz sezon na owoce egzotyczne.
<br /></div>
<br />
<br /><ul><li>1 dojrzałe mango</li><li>1 dojrzały banan</li><li>1 szklanka mleka roślinnego ( miałam gryczane <3><li>2 łyżki płatków owsianych</li></ul>
<br />Mango i banana obieramy, kroimy i zalewamy mlekiem. Płatki prażymy na suchej patelni, dodajemy do reszty i konkretnie miksujemy.
<br />
<br />ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-89898170586715829462011-01-28T13:07:00.001-08:002011-01-28T13:48:34.161-08:00Kremowe lody czekoladowe!<div style="text-align: justify;"> Dawno nie jadłam lodów , bo było za zimno. Nadal jest zimno, więc żadna nowość. Po prostu dostałam od pewnej zaprzyjaźnionej właścicielki sklepiku & bistra z arabskim jedzeniem dwie puszki mleka kokosowego. Miała je wyrzucić, bo trochę po terminie, ale zapytała czy może nie chce go jeszcze wykorzystać. Jeśli ma się nadmiar mleka kokosowego, to koniecznie robimy dhal z soczewicy, batoniki bounty lub właśnie wegańskie lody.<br />Mleko kokosowe idealnie się do domowej produkcji lodów nadaje, bo jest tłuste i gęste. W efekcie końcowych posmak kokosa jest praktycznie niewyczuwalny, a ich konsystencja jest dokładnie taka sama jak oldskulowych lodów Calipso w kostce , które pochłaniałam kilogramami w dzieciństwie. Teraz miałam ochotę na czekoladowe, ale dodatki możecie dowolnie modyfikować.<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-JvsxaGO81mKQ3RjG3xeQBeaorxQ7VfrQTaePKWrFpS4NB_ykzk6K5A5XUbiENCCxIEd4O2zCGJZLztMmA7ijUvX5BKHXFmmD4ljbDZ_C4nfJMoZXaHiMll61oy3IqYG-fMcHAnsaBVg/s1600/CIMG8804.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-JvsxaGO81mKQ3RjG3xeQBeaorxQ7VfrQTaePKWrFpS4NB_ykzk6K5A5XUbiENCCxIEd4O2zCGJZLztMmA7ijUvX5BKHXFmmD4ljbDZ_C4nfJMoZXaHiMll61oy3IqYG-fMcHAnsaBVg/s400/CIMG8804.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5567352391522533826" border="0" /></a><br /><div style="text-align: center;"><span style="font-weight: bold;">Lody czekoladowe (z podanej proporcji wychodzi około 6-8 gałek)</span><br /><br /></div><ul><li>1 puszka mleka kokosowego pełnotłustego</li><li>1/3 szkl. cukru trzcinowego</li><li>1 łyżeczka cukru z wanilią</li><li>4 czubate łyżki kakao</li></ul><br />Wszystkie składniki miksujemy do uzyskania gładkiej konsystencji. Następnie przelewamy do pojemnika i wrzucamy do zamrażarki. Niektórzy do robienia lodów używają specjalnych maszynek mrożących. Ja takich rzeczy nie posiadam, bo po co mi kolejnty grat. Mrozimy miksturę przez minimum 7 godzin, a potem wyciągamy na 5 minut , by troszkę odtajały. Następnie taflę łamiemy na kawałki i miksujemy blenderem (koniecznie takim metalowym, jak do kruszenia lodu) , ucierając na gładką masę. Ważne , aby przy miksowaniu podnosić nogę blendera wysoko, aby nabierać dużo powietrza - nada to naszemu deserowi nieco puszystości.<br /><br />Lody mają zbitą, kremową konsystencję. Bez problemu można je nakładać gałkownicą do rożków, pucharków, dodawać do wegańskiego latte czy czegokolwiek sobie zamarzycie. Zamiast kakao polecam dodawać rozmaite dżemy, owoce czy więcej cukru waniliowego, pokruszoną czekoladę albo kawę. Co kto preferuje. Enjoy!<br /><br />***<br /><br />I parę obrazków dla wieczornej refleksji.<br /><br /><iframe title="YouTube video player" class="youtube-player" type="text/html" src="http://www.youtube.com/embed/3xWiBCIxjIk" allowfullscreen="" frameborder="0" height="410" width="540"></iframe><br /><br /></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4350795453459096436.post-7484192145812113642011-01-24T12:00:00.000-08:002011-01-24T12:21:44.054-08:00Najlepszy przepis na wegańskie tosty francuskie na świecie.<div style="text-align: justify;">Tosty francuskie to kolejna rzecz, jakiej nigdy nie jadłam w tzw. oryginale, czyli zanim zostałam weganką. Nie jestem w stanie zatem określić jak się owa modyfikacja ma do wersji mleczno-jajecznej , ale zapewniam Was - można umrzeć, kiedy się pochłania takie cudo na śniadanie. Do tego świeże owoce , tofucznica z czubrycą przygotowana na oliwie z suszonych pomidorów i kawa zbożowa gotowana na mleku gryczanym. Tym właśnie akcentem postanowiłam obiecać i sobie i Wam, że przestanę zaniedbywać bloga .<br />Przepis , z lekką modyfikacją, zaczerpnięty z<a href="http://www.amazon.com/Vegan-Vengeance-Delicious-Animal-Free-Recipes/dp/1569243581"> tej </a>książki.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJTEd-x5BgMSxcqcwfUrJUEj587J-t9RPnZfVOhUCwDpF6Js24jHHRZMgpNWas8ThyPEV-JNsLmOOCHBnlSV3dYW83OGDd7zIBQStNIOq7cTMKv15-zpEcNk9EbQQCSlWtQuoUnJ-priU/s1600/CIMG8748.JPG"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 400px; height: 300px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJTEd-x5BgMSxcqcwfUrJUEj587J-t9RPnZfVOhUCwDpF6Js24jHHRZMgpNWas8ThyPEV-JNsLmOOCHBnlSV3dYW83OGDd7zIBQStNIOq7cTMKv15-zpEcNk9EbQQCSlWtQuoUnJ-priU/s400/CIMG8748.JPG" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5565846997949093122" border="0" /></a><div style="text-align: center;"><span style="font-weight: bold;">Tosty francuskie w ilości ogromnej</span><br /></div><ul><li>1 bagietka pszenna</li><li>1 szkl. mleka gryczanego (lub innego roślinnego)</li><li> 2 łyżki mąki kukurydzianej</li><li>1/4 szkl. mąki z cieciorki</li><li>szczypta cukru z wanilią - opcjonalnie</li><li>olej do smażenia</li></ul>Bagietkę kroimy w poprzek na kromki. Mleko , mąki i cukier (jeżeli używamy) mieszamy aż uzyskamy jednolitą miksturę. Kromki bagietki zanurzamy w cieście. Smażymy z obu stron na niedużej ilości oleju aż się zezłocą na brzegach i lekko zbrązowieją gdzieniegdzie.<br />Ważne jest, aby od czasu do czasu zamieszać naszą miksturę, bo mąki lubią opadać na dno. Możemy serwować je z owocami, czekoladą, ale też w opcji na słono - z suszonymi pomidorami, oliwkami czy dobrą pastą.<br /><br /></div>ilovetofuhttp://www.blogger.com/profile/01537253965251647716noreply@blogger.com4