poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Dwie jedyne słuszne formy jedzenia bobu.



Przeglądając różne blogi kulinane widziałam mnóstwo przepisów na potrawy z bobu. Podobnie jak z fasolką szparagową , nie wyobrażam sobie takiego marnowania tego cudownego warzywa jak np. tworzenie zupy-krem, pasztetów , past. Ała! Bób sam w sobie jest tak idealny, że najlepiej smakuje bezspośrednio po ugotowaniu (preferuję gotowanie na parze), obrany z łupinek lub nieobrany i lekko przyprawiony solą morską (teraz wykombinowałam taką z dodatkiem lawendy, ha ) i polany olejem lnianym.


Wygląda tak jak na załączonym obrazku. I apel -nie obierajcie młodych ziemniaków i marchewki. Wystarczy je tylko porządnie umyć, a wartości nieoceniona.

Drugą dopuszczalną opcją zjedzenia bobu, jest podsmażenie z cebulką i czosnkiem na odrobinie oliwy . Wygląda wtedy tak jak na zdjęciu numer jeden.


Korzystajcie , póki jest sezon!


1 komentarz:

Lucyna Wegankiewiczowa pisze...

e tam, pasta z bobu jest nieocenionym składnikiem zapiekanek. Pisał Jarząbek obżarty goframi od śniadania.