Jak już Madzia napisała na swoim blogu, ostatnio robiłyśmy wspólnie jedzenie na koncert. Mistrzem imprezy jest i tak chłopak, który odmówił burgera twierdząc , że nie je mięsa. Nie widziałam go wcześniej na żadnym z koncertów, więc pewnie nie wiedział jakie panują zwyczaje. Niestety do stoiska nie powrócił, bo chyba nie zaufał wielkiemu napisowi VEGAN na menu , które rozpisałyśmy :)
Przepis na ciastka z białymi chocolate chips pojawi się później, z racji takiej, że niestety owe cudo trzeba sobie nabyć zagranicą. Jednak nie stoi w sumie na przeszkodzie, aby zamieniać białe groszki na kawałki gorzkiej czekolady. Jutro przepis :)
I przy okazji - pieczenie dla kogoś to jest najlepsze pieczenie na świecie - masz satysfakcję, a nie musisz jeść tyle słodkiego. Jak macie jakąś okazję , aby coś dla Was upiekła to z chęcią podejmę się zadania.
Dzisiaj przepis na ciasto z burakiem. Nikt, komu potem mówiłam , co jest w środku nie chciał wierzyć. Samo ciasto jest bardzo wilgotne i miękkie, lecz zwarte i elegancko się trzyma. Przepis powstał na bazie kilku niewegańskich przepisów znalezionych w necie (między innymi na tym ), które przemodyfikowałam w zależności od swoich potrzeb. Proporcje przewidziane są na małą tortownicę o średnicy 20 cm. Jednak ja swoje upiekłam w takiej o średnicy 24 cm, co wpłynęło jedynie na to, że wysokość atrakcyjna nie była. Ale ... do rzeczy .
Przepis na ciastka z białymi chocolate chips pojawi się później, z racji takiej, że niestety owe cudo trzeba sobie nabyć zagranicą. Jednak nie stoi w sumie na przeszkodzie, aby zamieniać białe groszki na kawałki gorzkiej czekolady. Jutro przepis :)
I przy okazji - pieczenie dla kogoś to jest najlepsze pieczenie na świecie - masz satysfakcję, a nie musisz jeść tyle słodkiego. Jak macie jakąś okazję , aby coś dla Was upiekła to z chęcią podejmę się zadania.
Dzisiaj przepis na ciasto z burakiem. Nikt, komu potem mówiłam , co jest w środku nie chciał wierzyć. Samo ciasto jest bardzo wilgotne i miękkie, lecz zwarte i elegancko się trzyma. Przepis powstał na bazie kilku niewegańskich przepisów znalezionych w necie (między innymi na tym ), które przemodyfikowałam w zależności od swoich potrzeb. Proporcje przewidziane są na małą tortownicę o średnicy 20 cm. Jednak ja swoje upiekłam w takiej o średnicy 24 cm, co wpłynęło jedynie na to, że wysokość atrakcyjna nie była. Ale ... do rzeczy .
Składniki:
- 2 tabliczki gorzkiej vgn czekolady
- 2 średniej wielkości surowe buraki
- 2 łyżki mąki kukurydzianej rozmieszane w 3 łyżkach wody
- 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego rozmieszanego w 2 łyżkach ciepłej wody
- 1/2 szkl. cukru trzcinowego dark muscovado (ew. może być jakikolwiek inny trzcinowy)
- 5 łyżek oleju z pestek winogron (lub innego neutralnego w smaku)
- łyżeczka aromatu waniliowego
- 3 łyżki ciemnego kakao
- 100 ml mocnej kawy ( zaparzyłam w kawiarce )
- 1 szkl. mąki pszennej tortowej typ 450
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- szczypta soli
krem:
- 1 opakowanie budyniu waniliowego/śmietankowego
- 1 szkl. dowolnego mleka roślinnego
- 1/2 szkl. cukru pudru
- 1/3 kostki vgn margaryny (alsan rulez)
- mała łyżeczka soku z buraków
Czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej (miska z czekoladą wsadzona do garnka z wrzącą wodą). W tym czasie obieramy buraki i trzemy je na tarce o małych oczkach (można też przepuścić buraki przez sokowirówkę , wypić sok (zostawić małą łyżeczkę) i resztki wykorzystać tutaj - ja tak zrobiłam).Mąkę kukurydzianą i zmielone siemię lniane ucieramy z cukrem. Funkcjonują one tutaj jako zamiennik 3 jajek - uznałam, że taki miks będzie dobrym rozwiązaniem. Następnie dodajemy olej, aromat, kakao i kawę (musi być wystudzona) . Dokładnie miksujemy. W drugiej misce mieszamy mąkę pszenną, sodę i sól. Suche składniki dodajemy partiami do mokrych i ciągle miksujemy na niskich obrotach. Następnie wlewamy rozpuszczoną czekoladę i odciśnięte z soku buraki i dokładnie mieszamy.
Wylewamy do tortownicy i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około godzinę.
Przygotowujemy krem . Najpierw gotujemy budyń, ale używamy do tego tylko szklanki mleka. Pilnujmy gara, bo lubi się przypalić lub zgrudkować. Trzeba ciągle mieszać . Potem chłodzimy go przy otwartym oknie, na balkonie czy gdziekolwiek , gdzie jest naturalne nielodówkowe zimno. Cukier ucieramy z margaryną i stopniowo dodajemy budyń. Na koniec wlewamy sok z buraka - najlepszy naturalny różowy barwnik- i dokładnie miksujemy. W ten sposób uzyskaliśmy jasny odcień, bez żadnego burakowego posmaku. Krem rozsmarowujemy na wierzchu ciasta , dekorujemy owocami, czekoladą i czymkolwiek chcecie.
I tutaj zdjęcie jedzenia, które przygotowałyśmy , dopieszczonego przed samym koncertem na skłocie.
Wylewamy do tortownicy i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około godzinę.
Przygotowujemy krem . Najpierw gotujemy budyń, ale używamy do tego tylko szklanki mleka. Pilnujmy gara, bo lubi się przypalić lub zgrudkować. Trzeba ciągle mieszać . Potem chłodzimy go przy otwartym oknie, na balkonie czy gdziekolwiek , gdzie jest naturalne nielodówkowe zimno. Cukier ucieramy z margaryną i stopniowo dodajemy budyń. Na koniec wlewamy sok z buraka - najlepszy naturalny różowy barwnik- i dokładnie miksujemy. W ten sposób uzyskaliśmy jasny odcień, bez żadnego burakowego posmaku. Krem rozsmarowujemy na wierzchu ciasta , dekorujemy owocami, czekoladą i czymkolwiek chcecie.
***
5 komentarzy:
Aż załuję, ze nie bedzie mnie 25.09 na kolejnym gigu Pawła, bo coraz bardziej się wciągam w ten catering :P, tym bardziej z Tobą w duecie jest ekstra!
Pzdr!
a zapomniałam dodać! to ciasto jest mistrzowskie i pewnie zrobię je niebawem!
nie uwierzę dopóki nie spróbuję!
zawsze mnie te buraczane ciasta fascynowąły, musze kiedyś sama zrobić :)
a jedzenie koncertowe - jakz wykle mistrz! :)
Hej zrobiłam ten tort wszystko według przepisu (miałam zamiennik jajek ale zrobiłam tak jak Ty siemię i mąkę) i w ogóle nie urosło ani ciut ciut. Nie wiem co źle zrobiłam w ogóle było bardzo gęste. Czy komuś też nie wyszło?
Prześlij komentarz