piątek, 6 listopada 2009

TOFUcheescake waniliowy na zimno!


Ha!
Pokombinowałam różne przepisy w jedno i trzyma się kupy. Miałam kilka kostek tofu po taniości, więc nie wyobrażałam sobie innego spożytkowania poza właśnie tym. Głównie inspiracje z książki Another Dinner Is Possibile przyczyniły się do powstania tego przepisu na ciasto , które można zrobić w każdej chwili w różnych wariantach smakowych , nie mając do dyspozycji piekarnika.


spód:
250 g ciasteczek digestive lub innych wegańskich
5 łyżek margaryny wegańskiej

góra:
500 g miękkiego tofu
łyżeczka esencji waniliowej
0,5 szkl. cukru pudru
łyżka oleju
0,75 szklanki mleka soy
1,5 łyżki agaru

Margarynę roztapiamy w rondelku. Ciastka kruszymy i mielimy blenderem - mają mieć konsystencję proszkową :) Jeśli chcecie oszczędzić blender - zapakujcie ciasta w torebkę foliową i tłuczcie nimi o blat albo rolujcie wałkiem do ciasta. Taki sposób tez daje rade :) Wymieszać dokładnie ciastkową masę z margaryną i wyłożyc dno tortownicy o śr. 20 cm. Wstawić do lodówki na pół godziny . W tym czasie przyrządzić masę serową: pokruszyć tofu w misce, dodać cukier puder, esencję i łyżkę oleju. Zmiksować blenderem na gładką masę. W gorącym mleku soy rozpuścić agar i odstawić to do wystygnięcia. Kiedy przestygnie -dodać do masy serowej i dokładnie wymieszać. Wylać masę na przygotowany wcześniej spód i wstawić do lodówki na minimum 4 godziny, a najlepiej na całą noc - porządnie się zwiąże.

Dekorować wiórkami czeko, owocami, kremami, polewą, dzemem - jak sobie życzycie.

Ciasto jest ekstra - kruchy ciasteckowy spód, kremoa i delikatna, rozpływająca się w buzi masa z tofu. Dzięki esencji nie ma posmaku charakterystycznego dla tofu, a agaru też w ogole nie czuć.
Na początku obawiałam się, że dałam go za mało i całość będe jadła łyżką, ale cierpliwość popłaca i dziś rano jest ok. Następnym razem zamiast agaru chcę dodać kaszy manny - jest tańsza , a efekt powinien być taki sam.

No i pokombinuje z wersją cytrynową, czekoladową, wiśniową, brzoskwiniową.


10 komentarzy:

marta jadczak pisze...

Zaproś mnie na podwieczorek! :)

Lucyna Wegankiewiczowa pisze...

Po raz kolejny widzę telepatię między nami :D Mam nadzieję, że twój sernik się skończył później niż mój.

ilovetofu pisze...

tez wlasnie zauwazylam, Azzahar. sernik skonczyl sie wczoraj wieczorem, ale chyba tylko dlatego, ze ja i moj chlopak w pracy siedzielismy :)

isadora - chętnie! tylko , że Lubliniec daleko. ale jak bedziesz w okolicach, daj znac:)

marta jadczak pisze...

A Ty z Poznania? Ja pochodzę z Poznania a w Lublińcu mieszkam od trzech lat. W Poznaniu bywam baaardzo często, bo studiuję tam :) No i rodziców mam w Poznaniu.

olga spaceage pisze...

Mistrzostwo! Kolejna rzecz która muszę zrobić :)

Icantbelieveitsvegan pisze...

sernik rządzi, dopisuję do listy!:)

ilovetofu pisze...

isadora : od 2,5 roku mieszkam w Poznaniu, bo tutaj studiuje. w takim razie mozemy sie umowic kiedys:)

marta jadczak pisze...

Chętnie :) Możemy którejś niedzieli umówić się na obiad w GW :)

Lucyna Wegankiewiczowa pisze...

Nie wiedziałam, że ty z Poznania:) to się musimy umówić kiedyś

mala-yerba pisze...

oh tak! muszę wypróbować twój przepis, bo do tej pory robiłam sernik na zimno tylko z mleka sojowego, agaru i budyniu w proszku:)