środa, 1 grudnia 2010

Zupa miso na mroźne poranki .



Już dłuższy czas zabierałam się za ogarnięcie zupy miso . Ostatnio koleżanka wrociła z miesięcznego pobytu w Japonii i zrobiła wielki gar takiej zupy dla znajomych , więc stwierdziłam , że trzeba to powtórzyć.
W sumie oryginalna japońska wersja misoshiru robiona jest na bazie rybnego bulionu dashi. Jednak z drugiej strony, w innym miejscu wyczytałam , że odmian jest wiele i każdą zupę z dodanym składnikiem miso możemy już ochrzcić tą nazwą.

Nie ukrywam, że średnio mi leży kuchnia japońska. A to ze względu na ubogą ilość przypraw, zero ziół, zło i szatan . Zawsze jak robię wegańskie sushi to je ostro przyprawiam różnymi imbirowymi sosami , chilli , bo po prostu sama sól i sos sojowy mi nie wystarczą. Kocham tofu, ale bardzo rzadko spożywam je przyrządzone w oparciu o oryginalne rodowite przepisy.

Japończycy po prostu inaczej patrzą na jedzenie - dla nich przyprawy mają podkreślić smak, a dla mnie często przyprawa jest jednym z koniecznych składników. Stąd ma miłość do wszelkich środziemnomorskich i hinduskich potraw.

Jednak , żeby już tak bardzo nie oczerniać kulinariów Japonii, to trzeba przyznać, że trochę ciekawego mają. Pomijam wszystkie zajawki typu mock duck (wegańska kaczka z seitanu), glony czy cukierki z głogu - bo to osobna bajka. Skupmy się na przyprawach. Słone jedzenie w tym kraju to podstawa, stąd też upodobanie do sosów sojowych (usukuchi - delikatniejszy, jasny oraz koikuchi - mocny, bardzo słony). Kolejną dobrą rzeczą jest ocet ryżowy oraz wasabi - japoński "chrzan". Muszę przyznać, że z octem ryżowym mam średnie doświadczenie, bo jestem fanką jabłkowego i balsamicznego, ale za to wasabi w sushi lub na orzeszkach czy prażonym słoneczniku - można za to cudo zabić ;) .
Ważnym składnikiem wielu potraw jest wino mirin - używałam do surowych warzyw, ale jakoś się nie zachwycam.
Kolejną przyprawą, z jaką miałam do czynienia jest shiso (lub w polskiej wersji językowej : pachnotka). W sumie piłam herbatę z tym cudem, ale na plus - jest bardzo orzeźwiające. Słyszałam, że dodają ją do umeboshi - piklowanej śliwki. Mam w planach spróbowanie tego, więc dam znać potem.
Są jeszcze dwie przyprawy, o których mi wiadomo, ale nie miałam okazji ich spróbować. Jedna z nich to karashi - taka japońska wersja musztardy. Druga to shichimi - ostra w smaku mieszanka przypraw: pieprzu syczuańskiego, imbiru, maku, sezamu i alg nori. Dodaje się ją do dań gotowanych , głównie makaronów.

Tyle po krótce, jeśli chodzi o moje doświadczenie kulinarne z tym regionem. Teraz czas na przepis. Co najlepsze, taką zupę z kuleczką ryżu Japończycy jadają na śniadanie. Dużo ludzi dziwi się, że gorące od rana. W sumie mi często zdarzało się zjadać wczorajszą zupę do tostów z masłem orzechowym, więc nie widzę w tym niczego zdrożnego :)

Czym właściwie jest miso ?
Pozwolę sobie zacytować dokładniejsze informacje stąd :

Istnieje kilka rodzajów pasty miso, które choć do siebie zbliżone - posiadają nieco odmienny smak i właściwości. Tradycyjnie pastę miso robi się w ten sposób, że miesza się ze sobą gotowaną rozgniecioną soję z gotowanym rozgniecionym ryżem (lub też z jęczmieniem - to druga wersja pasty miso), soli się tę mieszaninę i dodaje do niej specjalny szczep bakterii koji (wym. japońska: kodźi). Ten sam szczep bakterii wykorzystuje się m.in. do tradycyjnej produkcji sake.
Są to bakterie cenione w Japonii tak bardzo, jak u nas bakterie jogurtowe itp. (np. acidophilus). Wykazują one bardzo korzystne właściwości dla ludzkiego organizmu - m.in. zwiększają odporność i zwalczają bakterie szkodliwe dla organizmu człowieka.

Przy tradycyjnej produkcji pasty miso miesza się ze sobą rozgniecioną gotowaną soję z gotowanym zbożem (ryżem lub jęczmieniem), dodaje się soli i odpowiednią ilość bakterii koji, a następnie mieszanina ta leżakuje przez przynajmniej pół roku. W produkcji przemysłowej podwyższa się nieco ciśnienie, by czas dojrzewania miso skrócić do 3 miesięcy. Pasta miso w zależności od składu (czy ma ryż, czy jęczmień), proporcji składników i szczegółów technologii, może mieć kolor od ciemnobrązowego, poprzez jasnobrązowy, aż po prawie biały.

Tadam! Poszczególne rodzaje miso wyglądają tak:

foto

Do swojej zupki użyłam tego jasnobrązowego, łagodnego w smaku. Co jest ważne, miso dodajecie na końcu - już po ugotowaniu całości. Inaczej straci właściwości odżywcze i smakowe i lipa. A jakie właśnie wartości niesie za sobą jedzenie miso? Niesie dużo wartościowego białka, wapnia, magnezu, manganu, fosforu, sodu, potasu, cynku i witaminy A. O!

Misoshiru Vegan ! (4 porcje)

  • 2 l wody
  • 2 duże ziemniaki, pokrojone w słupki
  • 1 marchewka, pokrojona w słupki
  • garść suszonych grzybów mun , namoczonych i pokrojonych w cienkie paski
  • garść kapusty pekińskiej , poszatkowanej (tego nie powinno tutaj być, ale jakoś musiałam zużyć resztkę)
  • pół szkl. glonów wakame lub 2 listki nori, pokrojone na kawałki
  • 1 cebulka dymka, posiekana po całości
  • 100 g tofu naturalnego, pokrojonego w kostkę i podsmażonego
  • sos sojowy
  • 3 łyżki miso
  • ugotowany kleisty ryż do podania


Wodę zagotowujemy z łyżką sosu sojowego. Dodajemy ziemniaki i marchewkę. Po jakichś 10 minutach, dodajemy kapustę i grzyby. Doprawiamy do smaku sosem sojowym. Na sam koniec wrzucamy dymkę, glony i tofu. Gotujemy jeszcze kilka minut. Ściągamy z ognia i dodajemy pastę miso, mieszając aż się rozpuści. Nakładamy ryż do osobnej miseczki. Całość szamiemy pałeczkami - zupę też - wybieramy "gęste ", a resztę wypijamy.

Brak komentarzy: