czwartek, 25 lutego 2010

O śniadaniu trochę + pszennianka .


Ostatnio pod wpływem posta podpatrzonego na Smierć kanapkom! zaczęłam się też zastanawiać jakie śniadanie jest moim ulubionym. W sumie jak się zastanowię, to śniadanie z reguły wyglada tak samo u mnie;] Ciężko wybrać mi jeden smak,bo jak tylko mam trochę więcej czasu to łącze po odrobinie różnych potraw w jedno.
Całość składa się z kilku obowiązkowych pozycji
1. Napój ciepły : z reguły jedna z wielu zielonych herbat lub rooibosów , które wypełniają ogromne pudło w mojej kuchni:) na tym zdjęciu się nie znalazła, bowiem się parzyła dopiero.
2. Napój zimny : z reguły szklanka wyciśniętego świeżo soku lub jakieś udziwnione smoothie, a kiedy brak freegańskich owoców to szklanka wody z cytryną.
3. Owsianka /naleśnik/musli - każdą z tych potraw robi się w zatrważającym tempie. Jednak naleśników sama jeść nie lubię, więc rzadko są jadane.
4. Chleb na słono - tost typu sandwichowego albo kromka z jakąs pastą, warzywami badź w chwilach nieogarnięcia po prostu z wegańską margaryną ( narobiłam sporo zapasów z Niemiec:) ) posypana ziołami lub jak na tym zdjęciu - takim znaleziskiem jak przyprawa do chleba z masłem;] , którą zwiozłam z Torunia (skład: sezam, mak, sól morska, cebula suszona).

Po takim zestawie aż miło ogarnąć kolejny dzień i nawet w największą pluchę niegroźne Wam zarazki.

Ktoś sobie pomyśli, że suchar i dziewczyna już zamieszcza jakieś śniadaniowe zdjęcia, zło ;] Zamiesciłam je po to, abyście ogarnęli trochę swoje życie i jedli śniadania! Przygotowanie takiego zestawu zajmuje mi niecałe 10 minut. Krew mnie zalewa, jak widzę ludzi , którzy twierdzą , że nie mają czasu/pomysłu/ wolą pospać/sranie w banie.
W konsekwencji zapychają się standardową sucharską kanapką masło/szynka/ser, a w opcji wegetariańskiej suchą bułką z pasztetem sojowym. Na porządku dziennym są też przypadki zapychania się paczkami czipsów i paluszkami z kiosku na rogu. A potem przychodzą z krzywą miną, że ciągle choroby ich łapią, że im wegetarianizm nie służy, że wypada włos i łamie się paznokieć. Wszystko wszystkim służy, tylko nie można opierać swojego jedzenia w 100% na czipsach i makaronie z sosem ze słoika/paczki. ZŁO!

***
A twór w miseczce, pomimo swego średnio apetycznego wyglądu , jest bardzo smaczny. To pszennianka. Skończyły się płatki owsiane, więc trzeba było wykombinować coś z pszennych. Z reguły robię z nich kotleciki albo farsze na słono. Pierwszy raz jadłam je w wersji owsiankowej.

Przepis chyba każdy zna - garść płatków wrzucasz do rondelka z wrzącą wodą lub dowolnym mlekiem roślinnym, dodajesz banana, jabłko, bakalie, orzechy i słonecznik+ inne rzeczy, na które masz ochotę (resztki ryżu czy kaszy, jogurt sojowy, sezonowe owoce, marchewkę) i gotujesz przez 3 minutki. Nie słodź! Potem dodaj dowolne dodatki słodzące- powidła/syrop klonowy/syrop z agawy.


***
Śniadanie może też wyglądać tak (czas przygotowania - 7 minut) :



zestaw trzech napojów :
  • herbata zielona gun powder,
  • woda z cytryną,
  • smoothie z trzech bananów,dwóch łyżek malin z zaprawy przywiezionej od babci;] oraz garści musli crunchy truskawkowego (znalazłam ostatnio takie zajebiste wegańskie i się uzależniłam)
Danie główne: makaron z dnia poprzedniego, podsmażony z odrobiną oleju lnianego, garstką pestek słonecznika i przyprawą bruschetta (suszone pomidory, czosnek, bazylia, majeranek).

Kwestią zasadniczą dla tego, żebyście zmieścili się w 7 minut jest dobra organizacja. Wstawiacie wodę na herbatę i w tym samym czasie makaron z ww. składnikami na gaz. Obieracie banany, wrzucacie je do pojemnika do miksowania, dodajecie musli i maliny, miksujecie blenderem pół minuty. Kroicie plaster cytryny i wduszacie sok do szklanki wody, następnie zalewacie herbatę i przekładacie makaron do talerza.

Voila!

6 komentarzy:

Icantbelieveitsvegan pisze...

zgadzam się z tobą co do śniadań - od razu fajniej leci dzień, gdy zjadło się coś ciepłego i pożywnego. ja jeszcze muszę mieć do śniadania zawsze coś surowego.
niestety piję kawę - zło, ale fair trade'ową ostatnio, czarną albo z mlekiem roślinnym, bez cukru.
Dziś na śniadanie u mnie dwa tosty z majonezem sojowym i pomidorem, 10 oliwek zielonych, jogurt sojowy truskawkowy, dwa pseudonuggetsy na zimno i mandarynka. Nic ciepłego, ale i tak pycha.

ps słuchałam twojej audycji od połowy, bo późno wróciłam do domu. było dobrze:) mówiłaś ciekawe rzeczy i muzyka idealna.

ilovetofu pisze...

ja surowe z reguły zastepuje smoothiem jakimś z kilku warzyw lub owoców. więcej witamin naraz;] kawa do śniadania to zło;] ja też pijam ją czasem, ale mam świętą zasadę - nigdy przy jedzeniu, bo mi się nic nie wchłonie.

a zielona herbata nie pomaga sie obudzić? ;] ma mniej teiny niż inne.

dzieki za wysluchanie audycji :) sralam po gaciach ze stresu, ale wszysyc mowia ze wyszlo spoko.

jak nastepnym razem bede w Toruniu, trzeba zrobic miting;]
pozdr!

Dziwnograj pisze...

Nie wyobrażam sobie wyjść z domu do śniadania. Też nie mogę słuchać wytłumaczeń w stylu : ale kiedy mam zjeść? Może 3 minuty przed pomalowaniem paznokci?
Kto nie je śniadania sam na tym traci. Jestem szczupła i zawsze z irytacją słucham dziewczyn, które jęczą, że tyją , a nawet śniadania nie jedzą.
No ale koniec złości :)

U mnie podobnie kilka pozycji obowiązkowych:
a. owsianka/kasza grzyczana/musli z otrębami/
b. koktajl proteinowy (musze pić ze względu na problemy zdrowotne)
c. kawa zbożowa/czarna kawa z ekspresu/ rzadko herbata ale się zdarza
d. jabłko/pomarańcza/ mandarynka

oczywiście wszystko zależy od humoru bo i jajecznica bądź omlet się zdarzą, albo chlebek razowy z pastą sojową.
Różnie ;))

A te smoothie wypróbuję w wersji śniadaniowej

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

ja faktycznie czasami nie jadam śniadań, ale tylko czasami, zwykle jem jakieś wynalazki, które zrodziły się w mojej głowie, często właśnie makaron z jakimiś ziarnami, ale jutro będzie owsianka :)

Magda pisze...

Podziwiam :) Ja bym chyba pękła, gdybym tyle zjadła na raz, zwłaszcza o siódmej rano ;) Ale bez śniadania nie wychodzę nigdy, bo po dojściu na przystanek jestem bliska omdlenia z głodu ;) U mnie w tygodniu śniadanie to obowiązkowo słodka mamałyga ;) Jakaś kasza na mleku sojowym, owoce, ziarenka, płatki, smoothie itp, byle słodkie i papkowate, bo tylko taką konsystencję mój żołądek o poranku przyswaja. W weekendy czasem bardziej się wysilę :)

ilovetofu pisze...

ja z reguly wychodze miedzy 10-12, wiec jem sniadania juz w normalnej porze;] do 9 nic nie przelkne;] ale te ilosci tylko na zdjeciu wygladaja na duze;]mimo wszystko, nastepny posilek kolo 17-18